"Błękitny mundur, czyli Drogi do wolności" to kolejna powieść Pani Donaty Dominik-Stawickiej. Kolejny raz w świetny sposób przedstawia Ona pokręcone losy Polaków, głównie z rejonu Wielkopolski, w brutalnym świecie zaborców. Piękny język, bogata szata graficzna z cudownymi zdjęciami, dzięki którym dosłownie można poczuć czar tamtej epoki... to tylko kilka z zalet tego dzieła.
Głównym wątkiem powieści "Błękitny mundur..." są dzieje dwóch rodów, jednego wywodzącego się z Wołynia, oraz drugiego rodem z Wielkopolski, które w wyniku zawirowań zostają połączone w jedną gałąź rodzinną. Chyba nie ma sensu szerzej opisywać poszczególnych wątków i wszystkich bohaterów. A jest ich całkiem sporo. Powiem tak – Pani Donata Dominik-Stawicka genialnie odmalowała losy zwykłych ludzi, zwyczajnych bohaterów dnia codziennego. Nie ma tam heroizmu jak u mitycznych herosów. Odnaleźć za to możemy nieprzemijającą nadzieję (że będzie lepiej), upór (aby nigdy nie zapomnieć), miłość (nie tylko do nieistniejącej ojczyzny), pracowitość (aby nie stracić tego, co jeszcze pozostało) i wiarę (że jeszcze chwila, a Polska zostanie wskrzeszona). W pewnym sensie można by uznać powieść tę za swoisty postulat, aby powrócić do tych nieco zapomnianych ideałów. Hmm... Tak, mija sto lat od powrotu Polski na karty historii, a myśmy zapomnieli o tylu ważnych sprawach. Dziękuję Pani Donato.
W książce spodobało mi się nakreślenie przez Autorkę wątku nastawienia chłopów do szlachty polskiej. O ile mogłoby się wydawać, że w czasie powstania styczniowego, chłopi już znacznie chętniej współpracowali z panami-szlachtą, tutaj szybko zostajemy pozbawieni tych złudzeń. Najzacieklej ze swymi panami walczyli chłopi ukraińscy, często współpracujący z Rosjanami. Spodobało mi się również, iż Autorka nie ocenia takiej postawy, tylko nakreśla, że taki fakt miał miejsce. Tak po prostu, bez wartościowania. Brawo!
Interesujące jest również ukazanie w jaki sposób Polacy stawiali opór zaborcom pruskim (później już niemieckim) oraz rosyjskim. Oczywiście wątek niemiecki jest znacznie lepiej ukazany, jako, że akcja powieści toczy się właśnie w Wielkopolsce. To nie tylko uparte przeciwstawianie się przymusowej germanizacji przez dzieci i rodziców, choć tutaj dzieci wykazywały się większą odwagą i stanowczością. To również walka o byt jednostek. Próby zdobycia wykształcenia, aby móc nie tylko wdrożyć się w rządzący opresyjny system, ale również oddolne, mozolne podkopywanie go. Wszak wykształcenie to praca, a praca to zdobycie namiastki władzy, ta z kolei daje możliwości do działania. Autorka świetnie oddała pozytywistyczne ideały pracy u podstaw. Za to kolejny plusik.
A teraz łyżka dziegciu. Choć książka bardzo mi się podobała, muszę przyznać, że tym razem odczuwam pewien dyskomfort. Pomysł ukazania losów kilku pokoleń jest świetny, naprawdę, jednak czuję się trochę jak w lodziarni. Gdy już ktoś dał mi loda o świetnym smaku, i nagle mi go zabiera, by dać kolejny smak, nie jest to świetne uczucie. W książce tak jest z kolejnymi bohaterami – gdy zaczynam już kogoś lubić, żyć jego losami, utożsamiać się z jego dziejami, Autorka, przeskakuje do kolejnego bohatera... Nie pozwala się to w pełni nacieszyć interesującymi bohaterami. Rozumiem konwencję pisarską, ale wciągnęły mnie sylwetki bohaterów, których chciałbym poznać głębiej, dłużej. Nie lubię zbyt szybkich rozstań... Tak czy owak, to jedyna wada (?) - a może zaleta – tej powieści. Niemniej książka jest warta uwagi, bo uczy naprawdę pokrętnych, zawiłych losów naszych rodaków w czasach, gdy Polacy nie byli dla siebie ani braćmi, ani nie mogli liczyć (w zasadzie) na pomoc obcych narodów.
Ps. - Autorka przypomina również to co ważne dla nas jako narodu – braterstwo, nadzieja i walka z przeciwnościami losu, nawet gdy nikt w nas nie wierzy. Warto to rozważyć, tym bardziej, że właśnie obchodzimy stulecie odzyskania niepodległości.
http://www.histurion.pl/historia/recenzje/ksiazka/blekitny.html