Kryminał Marka Stelara rozgrywa się w Szczecinie na trzech planach czasowych. 1946 rok – Wiktor Krugły (młody chłopak, który ma już za sobą przymusowe roboty w Niemczech, członkostwo w AK i wywózkę na wschód) przyjeżdża do miasta i od razu przez przypadek staje się świadkiem odnalezienia zwłok żydowskiego chłopca. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że chłopiec ściska w dłoni duży diament. Milicja nie kwapi się do rozwiązania tej sprawy, więc Wiktor postanawia wziąć sprawy we własne ręce… 1978 rok – w Szczecinie dochodzi do zabójstw prostytutek. Zatrzymany zostaje mężczyzna z RFN, ale bardzo szybko zostaje zwolniony. Jednak to nie koniec historii, bo kapitan Służby Bezpieczeństwa ma wobec niego własny plan… 2018 rok – Agata Prażmowska, prawniczka, w ofierze zabójstwa rozpoznaję swoją niedawną nastoletnią klientkę. Zaraz potem umiera jej ojciec. Nigdy nie miała z nim dobrego kontaktu, ale teraz pojawiające się informacje nie dają jej spokoju, a umysł podsuwa same czarne scenariusze. Kobieta coraz bardziej jest zdecydowana, by poznać przeszłość ojca.
Agata Prażmowska, jako współczesna bohaterka i ta, która niejako próbuje zebrać wszystkie plany czasowe w jedno, wysuwa się na pozycję głównego bohatera. Kobieta chcąc w końcu poznać ojca, chcąc dowiedzieć się jakiego człowieka jest córką, rozpoczyna swoje własne śledztwo, które sięga do wszystkich wątków. Jednak to nie znaczy, że rozwikłujemy całą sprawę wraz z nią. Nasza wiedza od pewnego momentu jest znacznie większa od wiedzy prawniczki. Rozdziały z wcześniejszych lat przenoszą nas do punktu kulminacyjnego interesującej ją sprawy. Czy zmienia to odbiór powieści? Trochę na pewno tak – kładzie nacisk w nieco innym miejscu niż zazwyczaj się to dzieje. „Blask” to kryminał, którego motorem napędowym jest skarb, ale tak naprawdę nie skupia się on na czymś materialnym, co determinuje zbrodnie, ale na człowieku. Na jego wewnętrznych motywacjach i skutkach jego działań, które czasami są kompletnie nieprzewidywalne i rujnują cały jego zamysł. To historia o człowieku, który chcąc dobrze, doprowadza do katastrofy. Krótki opis autora na okładce mówi, że w jego przypadku „zamiłowanie do opowiadania historii kryminalnych wynika z podejmowanych od dawna prób zrozumienia, co powoduje człowiek, że wyrządza tyle zła innym ludziom”. Generalnie właśnie w taki sposób można doskonale podsumować „Blask”.
Mam ochotę nazwać „Blask” nieco nietypowym kryminałem, a przynajmniej nietypowym na tle tych przeze mnie przeczytanych do tej pory. Ponieważ zazwyczaj powieść dąży do rozwiązania wątku kryminalnego, zagadki nie dającej spokoju od samego początku. Zakończenie „Blasku” na pierwszym miejscu przynosi nam rozwiązanie wątku… obyczajowego. Co prawda łączy się od nierozerwalnie z wątkiem kryminalnym, ale jednak ciężar obyczajowy zakończenia jest dużo większy i istotniejszy. Dodatkowo… mam poczucie, że wątek kryminalny prowadzący do rozwiązania wcale nie był tutaj tym najciekawszym (ciężko mówić o tym tak, by uniknąć spojlerów) i liczyłam jednak na dużo większe rozwiniętego tego drugiego, pozornie wydającego się początkowo wątkiem, który pociąga za sobą kolejne wydarzenia, a ostatecznie zostaje zmarginalizowany.
Książka Marka Stelera to ten rodzaj kryminału, w którym od pierwszych stron czuć atmosferę niepokoju unoszącą się nad fabułą. Jest to również ten rodzaj kryminału, czy w ogóle powieści, który mi podsuwa skojarzenie chropowatości. I w ogóle nie dotyczy to warstwy tekstowej, bo książkę czyta naprawdę dobrze, ale czegoś nieuchwytnego, tego słynnego czegoś. Co ciekawe najczęściej myślę w ten sposób o powieściach osadzonych w czasach powojennych, więc może po prostu jest to własnością PRL-u?
Czy „Blask” mi się podobał… To trudne pytanie i chyba mam wewnętrzny zgrzyt przy łączeniu tej właśnie książki i sformułowania podobać się. Na pewno mnie wciągnął, zwłaszcza ostatni rozdział (nie mam tu na myśli ostatnich kilku stron, bo rozdziały są tutaj naprawdę dłuugie). I z całą pewnością był też ciężki psychicznie w pewnych momentach. Jeżeli ktoś nie boi się ciężaru wątku obyczajowego, który kręci się wokół tego na ile możemy się zgodzić i do czego posunąć, by osiągnąć korzyść dla siebie i bliskich i przede wszystkim – czy zło w każdej sytuacji jest takie samo, a ponadto lubicie kryminały osadzone w historii PRL-u, zbudowane na przeplatających się planach czasowych i tajemnicy, która jednym wydaje się prawdą, innym legendą a jednak wciąż oddziałuje i popycha do przodu wszystkie wątki, to „Blask” Marka Stelara jest książką wartą waszego czasu.
https://gulinka-patrzy.blogspot.com/2020/03/marek-stelar-blask.html