Blade recenzja

Blade był członkiem MC Storm Riders i można powiedzieć, że jego życie kręciło się tylko wokół klubu i panienek. Klub był zawsze na pierwszym miejscu. Facet złożył obietnicę swojemu najlepszemu kumplowi, że gdyby stało mu się coś złego, zajmie się jego siostrą Connie. Dziewczyna z kolei nie miała łatwego życia. Po śmierci brata została kompletnie sama, z wielkimi długami. Kiedy Blade pojawia się w jej życiu, dziewczyna sądzi, że chce wyrządzić jej krzywdę, jak jej oprawca, który notorycznie ją gnębi. Connie nie wie, że to właśnie Blade jest jej wybawieniem.

Gdy wylosowałam tą książkę ze swojego stosu hańby, najpierw przeczytałam recenzje innych. Są one podzielone więc, tak naprawdę nie wiedziałam na co się piszę. Bałam się, że historia nie spełni moich oczekiwań. Boże jak bardzo się myliłam. Na wstępie od razu napiszę, że na samo wspomnienie historii, chciałabym przeczytać ją jeszcze raz. Skończyła się za szybko i myślę, że można byłoby napisać o nich więcej. Książkę przeczytałam w półtorej dnia, oczywiście z przerwami, bo obowiązki domowe wzywały, ale i tak nie mogłam się od niej oderwać. Okładka przykuwa uwagę i jest zachęcająca. Odzwierciedla chyba idealnie głównego bohatera, ponieważ tak sobie go wyobrażałam. Autorka ma lekkie pióro, co sprawia, że strony przewracają się z prędkością światła. Blade jest strasznie zaborczy względem Connie, zatwierdził ją jako swoją „starą”, co daje jej nietykalność. Dziewczyna na początku nie jest zadowolona i daje bikerowi nieźle popalić. Lecz nie trwa to długo, ponieważ sama się w nim zakochuje. Potyczki tych dwojga są naprawdę przezabawne. Cięty język w tej historii to chleb powszedni. A ta para jest jak mieszanka wybuchowa i z nimi nudzić się nie będziecie. Na koniec wam powiem tak brzydko, że Blade na punkcie Connie ocipiał. Tak ocipiał, z niebezpiecznego faceta, który był stanowczy i rozstawiał klubowe króliczki po kątach, stał się miękki. Nie dosłownie miękki, ale dla Connie zrobiłby wszystko. Dziewczyna złapała go za jaja i nie chciała puścić. Zaznaczyła swoje terytorium i nie zamierzała nikomu go oddać.

Podsumowując: Historia idealna na jeden wieczór, bo inaczej się nie da. Zaczniecie i nie będziecie chcieli przestać. Polecam, polecam i jeszcze raz polecam! A już niebawem napiszę wam o Stormie.