Black Roses recenzja

Debiutancka książka autorki, czy warto było? No cóż poczytajcie!

Bajeczny ślub w otoczeniu natury , z dala od zgiełku miasta. Wszystko dopięte na ostatni guzik. Ogrom czasu i pracy włożone w przygotowania.
I w końcu nadszedł ten dzień! Tylko... Tylko zamiast Aubree do ołtarza szła jej siostra. W jej sukni, z jej narzeczonym , do tego wszystkiego z brzuchem.

Dziewczyna mimo wszystko postanowiła uczestniczyć w tej farsie , aby nie sprawić przykrości swojej matce.
Kiedy jednak podczas przysięgi uświadamia sobie , że oboje najbliższych jej ludzi oszukuje ją od tak długiego czasu ,nie wytrzymuje i postanawia się ulotnić. Tylko że w tym samym czasie na ceremonię zaślubin , jak tornado wpada starszy brat pana młodego . Brat ,który dopiero co wyszedł z więzienia , brat, który nie miał prawa tam być. Przybycie niespodziewanego gościa ,uniemożliwia ucieczkę Aubree...
Czy może być jeszcze gorzej? Ha! No jasne!

Aubree dowie się o tym już kolejnego dnia , kiedy obudzi się w ramionach Alexa

Axel jest przyrodnim bratem ex narzeczonego Aubree , jak się później okazuje , tym złym bratem. Czarną owieczką,co w gruncie rzeczy chyba bardziej napędzało dziewczynę.
Kiedy Aubree proponuje małą zemstę a Alex się zgadza, zapoczątkowuje to lawinę decyzji ,na które dziewczyna nigdy by się nie porwała.

Cóż...Jestem bardzo miło zaskoczona tą książką! Po przeczytaniu tyłu negatywnych komentarzy nie sądziłam, że będę się tak świetnie przy niej bawić. Obraz statycznej, grzecznej dziewczyny , zbrukany przez kryminalistę.
Przedstawienie problemu ,jakim jest wystawianie etykiety ludziom , których się nie zna ,jest tutaj tak pięknie napisany , że aż miło się czytało.
Cudowny i czuły mężczyzna ,do którego taki obraz nigdy by nie pasował.
Dla mnie dosłownie petarda!Kiedy nie miałam jak czytać , wrzucałam na audio, bo nie mogłam się doczekać dalszych perypetii.Nie ma długich i ciągnących się wątków. Szybka akcja , którą bardzo lubię.
Jedyna rzecz , która mi przeszkadzała to uległość bohaterki względem swojej matki.