Birthday Girl recenzja

Marzenia się spełniają. Jakie jest twoje? 

Penelope Douglas, jedna z moich ulubionych autorek, znów mnie zachwyciła. Magia tej książki polega na zmianie tematu tabu w coś fascynującego. Historia jest tak dobrze poprowadzona, że zapomniałam o różnicy wieku i chłonełam każde słowo, każde doznanie. 

Jak wiele może znaczyć pierwsze spotkanie? 

Jordan i Pike spotykają się na ciemnej sali kinowej i wpadają sobie w oko. Historia zapowiada się na bajkę prawda? Niestety nie do końca. Rozwój wydarzeń i lekkomyślność chłopaka Jordan - Cola sprawia, że muszą zamieszkać z ojcem chłopaka, którym jest właśnie przystojniak z kina. Książka ma wiele wątków miłosnych, które wywołują w czytelniku multum emocji. Od zachwytu przez smutek, irytacje, aż do radości. Poruszony temat tabu dotyczy różnicy wieku. W tym wypadku Pike ma 38 lat, a Jordan 19. Można powiedzieć, że dzieli ich przepaść, ale każdy z nas wie, że wiek to tylko liczba, a dla miłości nie ma znaczenia ile mamy lat. Nie czułam się dziwnie czytając o ich zażyłości, wręcz przeciwnie byłam zadowolona, że wreszcie bohaterce przytrafiło się coś dobrego. Oczywiście w książce jest moja ulubiona narracja z punktu widzenia obu bohaterów,ale muszę przyznać, że bardzo ciekawiły mnie uczucia Cola i gdyby znalazły się z dwa rozdziały napisane w kluczowych momentach z punktu widzenia jego osoby była bym w niebo wzięta. 

Może i Wam spodoba się "Birthday Girl" i tak jak ja pokochacie autorkę i jej dzieła.