Ta książka to prawdziwa skarbnica wiedzy o naszym boksie amatorskim. Przedstawia sylwetki zawodników, którzy walnie przyczynili się do tego, że przez lata byliśmy prawdziwą potęgą w tej dyscyplinie...
Nie mogło tu więc zabraknąć Zbigniewa Pietrzykowskiego. Multimedalista mistrzostw Europy, jeden z najlepszych naszych amatorskich pięściarzy w historii, zdobywał też i olimpijskie krążki. Ba, mógł nawet wygrać złoty medal na igrzyskach w Rzymie. Jednak w finałowym pojedynku z Clayem (późniejszy Muhammad Ali), przed ostatnią rundą, na słowa legendarnego trenera- F.Stamma : "Musisz jeszcze przycisnąć", odpowiedział z rozbrajającą szczerością : "Nie dam rady"...Na co szkoleniowiec rzucił : "Zapamiętaj, że w finale igrzysk olimpijskich nie ma - Nie dam rady"... Ostatecznie to jednak niezwykle utalentowany Amerykanin zdobył wtedy olimpijskie złoto...
Znajdziemy tu także sylwetkę Antoniego Kolczyńskiego. Przed wojną był on "nieoficjalnym mistrzem świata amatorów", gdy jako czempion Starego Kontynentu pokonał najlepszego pięściarza z Ameryki. Warszawiak miał propozycje przejścia do grona zawodowców, ale wołał wrócić do ukochanego miasta. Tu przeżył niemiecką okupację w czasie II Wojny Światowej. A po niej - wrócił na ring. Nieraz jeszcze prezentował niesamowity charakter wojownika i wielki, bokserski talent. Ale coraz częściej wyniszczony organizm nie nadążał za "wiecznie młodym" duchem walki. Jak np. podczas pewnej potyczki na europejskim czempionacie, kiedy po mocnych ciosach sporo młodszego rywala- nieco zawstydzony Kolczyński tłumaczył się trenerowi "Nie mogłem wstać, niech mi Pan wierzy - nie mogłem...".
W książce poczytamy również o naszych "ciężkich". Jest więc sylwetka Lucjana Treli, niedużego wzrostem, ale wielkiego duchem boksera, który toczył niezapomniane boje ze sporo większymi i silniejszymi konkurentami (choćby z G.Foremanem, późniejszym czempionem w gronie zawodowców).
Jest także rozdział o Andrzeju Biegalskim, naszym jedynym mistrzu Europy w najcięższej kategorii wagowej. Który, niestety, po wspaniałym turnieju w Katowicach, już nigdy nie wzniósł się na podobny, wysoki poziom...
Czytając o niezapomnianych, biało- czerwonych wojownikach z dawnych lat można nieco (?) żałować, że nie dane im było spróbować swych sił na zawodowych ringach. Bo z pewnością narobiliby tam sporo (pozytywnego) zamieszania ...