Pochłaniałam tę książkę, a jednocześnie musiałam od czasu do czasu robić sobie przerwy, chociaż kilkunastominutowe. Książka jest twarda, brutalna, a bohater bezwzględny. Opisy krwawych scen plastyczne do tego stopnia, że ostrzeżenie z okładki trzeba naprawdę potraktować poważnie: "Uwaga: książka przeznaczona tylko dla osób dorosłych o wyjątkowo mocnych nerwach!" Nie ma w tym przesady.
Najbardziej wstrząsnęły mną opisy takiej dewiacji, takiej patologii, takiej makabry, o jakiej w życiu nie słyszałam, ale poszukując w sieci informacji o autorze, dowiedziałam się, że obsesyjnie dba o stronę merytoryczną swoich książek - szuka informacji, nie pisze o niczym, czego nie sprawdzi u źródeł. Zatem nie pozostaje mi nic innego, jak uwierzyć, że rzeczywiście w USA istnieje takie bestialstwo. Czyżby nie tylko w USA? Aż ciarki przechodzą po grzbiecie. Ale dosyć o tym, nie napiszę, w czym tkwi sedno, bo zepsułabym lekturę tym, którzy dopiero przeczytają książkę.
Powieść "Grizzly" to typowy "Zalewski" - kto czytał poprzednie powieści autora z cyklu Biała Wiedźma, ten nie będzie zaskoczony fabułą - samotny mściciel, twardy facet wymierzający sprawiedliwość mordercom swojej żony. Wartka akcja, dosadny język, bez zbędnych słów, bez zbędnego gadania - czysta akcja, męska proza.
I tak, jak kiedyś już napisałam, teraz też napiszę - czy świat przedstawiony oczami głównego bohatera byłby lepszy? Nie napiszę tu "jest lepszy", bo wg mnie takiego świata nie ma. Sądzę, że w sferze męskich marzeń należy szukać takiego miejsca, w którym grupa mężczyzn kultywuje prawo zemsty, pomaga sobie nawzajem, kryje się, tuszuje własne zabójstwa, w ich mniemaniu słuszne. Jeżdżą sobie po stanach, strzelają, zabijają i potem co? Nikt się tym nie interesuje, nie szuka sprawców? I tak nakręca się spiaral nienawiści, czego dowodem chociażby ta książka. Tutaj bowiem pojawiają się epizodycznie bohaterowie z cyklu Biała Wiedżma, głównie z tomu "Rowerzysta". Tamci wtedy zemścili się na swoich krzywdzicielach. I co? To był koniec? No właśnie - tak można by snuć opowieść jeszcze długo. Teraz na Clintonie zemści się tamta rodzina, potem znowu on na nich i tak bez końca.
Adam Zalewski podkreśla w swoich utworach zasadność prawa do zemsty i odwetu. Nie czas i nie miejsce na dyskusje z tym poglądem, ja tylko się zastanawiam, czy tak ma być bez końca?
Z drugiej strony należałoby wspomnieć o chrześcijańskim nadstawianiu drugiego policzka, czego ja osobiście nigdy nie rozumiałam, zresztą, tych sprzeczności chyba nikt nie rozumie (raz jest oko za oko, kiedy indziej - nadstaw drugi policzek, ja się gubię). To są trudne egzystencjalne pytania i do takich rozmyślań skłoniła mnie ta książka. Czy nadstawić ten policzek i patrzeć bezczynnie na łajdactwa? Hm, wygodna postawa tchórza. Bo kto da nam gwarancję, że rzeczywiście po śmierci grzesznicy poniosą karę? A jeśli po śmierci nic nie ma? No właśnie.
A zatem - książka dająca do myślenia, stawiająca pytania. To nie jest wg mnie książka o tym, ze trzeba się mścić. Poprzednie może o tym były, ale przywołanie Rowerzysty jest dla mnie dowodem na to, że zemsta nie jest wyjściem z sytuacji. To co w takim razie jest?
Ale jedno wiem na pewno - książka zapada w pamięć, zagnieżdża się w człowieku i daje do myślenia.