Nazywanie bohaterki bezmyślną to dość delikatne określenie na jej głupotę i infantylne zachowanie. Trójkąt miłosny? Jak najbardziej godny temat do literackich wynurzeń, gorzej jeśli jest to ujęcie głownie jako erotyczne perypetie młodych, niedoświadczonych ludzi. Z niektórymi książkami noszącymi miano powieści jest tak, jak z "Faktem", którego nie określiłabym mianem gazety. Myślałam, że po zetknięciu się z "Pięćdziesięcioma twarzami Greya" będę umiała z daleka rozpoznać erotyczny posmak w powieści, ale gdzieżbym mogła pomyśleć, że "Bezmyślna" ubrana w niewinną, świeżą okładkę, stanowi podobny miszmasz wzniosłych "och" i "ach". Tylko tym razem ona jedna, borykająca się z wyborem - co nie przeszkadza jej sypiać z mężczyznami na zmianę zanim takowego wyboru dokona - a ich dwóch, różnych osobowościowo, acz jednakowo zapatrzonych w nią.
Dobrze, może przesadzam. Może młodość tak ma. A może to irytujące poczynania głównej bohaterki tak wpływają na mój osąd, że przesłaniają inne aspekty książki. Jednak jeśli na pierwszy plan wybija się cielesność, to można odnieść wrażenie, iż kobieta stojąca przed ważną decyzją wyboru na przyszłość, nie zwraca uwagi na inne cechy, jak tylko czy miło będzie iść przez życie z tym, czy z tamtym chłopakiem. A przy tym bezrefleksyjne zachowanie wobec obu kandydatów, zniechęca do przyznania choćby odrobiny uwagi, by zechcieć tłumaczyć Kiere. A pojawiające się wyrzuty sumienia z powodu swoich wyczynów, notorycznego przechodzenia z łóżka do łózka raz Dannego, raz Kellena oraz karmienia ich różnymi wersjami swojej prawdy, odbieram jako niezdolność bohaterki do głębszego uczucia. Możliwe, że to nie ten czas, nie na tym etapie ich znajomości.
Podeszłam do "Bezmyślnej" jako do powieści z potencjałem, innym, być może świeżym pomysłem na rozpisanie, znanego jak świat dylematu, a dostałam pasztet. Nie jest to zarzut tylko ze względu na niedojrzałość emocjonalną Kiery, sam tytuł sugeruje z jakim typem osóbki przyjdzie nam się zmierzyć. Brałam pod uwagę taką prezentację bohaterki i na bazie tego oczekiwałam zmyślnie potraktowanego wątku, a tu wszystko sprowadza się do pierwotnych potrzeb, które przejmują kontrolę, nie tylko nad umysłem dziewczyny, ale całą historią. Ktoś może zaprzeczyć, że nie ma tych scen tak dużo, jak na 670 całości, ale cała akcja do tych punktów jest sprowadzona. I tyle po nieszablonowym, bogatym podejściu do ludzkich wyborów, sprzecznych przesłankach, targaniu emocjami i korzystaniu z sytuacji. Oczywiście owo korzystanie z sytuacji jest dość namacalne i uwypuklone w fabule na niekorzyść bohaterki. Patrząc tak na zaprezentowaną opowieść szkoda tylko biorących w niej udział mężczyzn. Ale z drugiej strony również ich niedoświadczenie i poruszanie się między prawdą a kłamstwem ma tu wpływ na osąd rzeczywistości i wybór Kiery. Miałam nadzieję, że choć koniec przyniesie inne rozwiązanie i zmieni moje nastawienie do całości, ale niestety.
Jako że to pierwsza część cyklu, to można podejrzewać, że nastąpi jakaś przemiana w bohaterce dopiero w kolejnej części. Możliwe, że z czasem przyjdzie refleksja, nie będzie kierowała się jedynie własnymi potrzebami. Z drugiej strony skoro S.C. Stephens tak dobitnie zaznacza jej charakter w tytule, to "Swobodna" nie zapowiada szczególnej zmiany w temacie. Jak na tak pokaźną treść mało w niej dobrze rozegranych zdarzeń, popartych realnymi możliwościami, a nie naiwnością trójki bohaterów. Ot, takie romantyczno-erotyczne błądzenie w nierealnym świecie przypadków.