"Bezgwiezdne morze" autorstwa Erin Morgenstern to książka, którą po prostu musiałam przeczytać! Jak tylko odkryłam, że moja ulubiona autorka wydała nową powieść, od razu zamówiłam ją w oryginale, nie czekając na polskie tłumaczenie.
Fabuła skupia się wokół postaci Zacharego, 25-letniego studenta Nowych Mediów i zagorzałego czytelnika, który w bibliotece uniwersyteckiej znajduje tajemniczą książkę. Na okładce nie ma żadnych informacji odnośnie autora, wydawnictwa czy roku wydania, nie ma też naklejki z kodem kreskowym i nie figuruje ona w systemie biblioteki. Zafascynowany chłopak decyduje się ją wypożyczyć i wkrótce odkrywa, że jedno z opowiadań, które znajdują się w książce opisuje pewne tajemnicze wydarzenie z jego dzieciństwa. Mianowicie, jako dziecko Zachary znalazł drzwi namalowane na ścianie, jednak zabrakło mu odwagi, żeby je otworzyć. Opowiadanie sugeruje, że chłopak kiedyś trafi do świata po drugiej stronie drzwi, co nie daje mu spokoju i postanawia dowiedzieć się czegoś więcej na temat tej książki.
Bezgwiezdne Morze znajduje się głęboko pod ziemią i rządzi się własnymi prawami. Otacza ogromną bibliotekę, która skrywa wszystkie opowiadania świata. Niegdyś to miejsce tętniło życiem, jednak teraz dzieje się tam coś niedobrego. I jak się domyślacie, Zachary wpadnie w sam środek konfliktu.
Przed lekturą tej książki nie miałam pojęcia, czego się po niej spodziewać, a po.. nie mam pojęcia, co o niej sądzić.
Na początku autorka niespiesznie snuje swoją opowieść, odkrywając przed nami tajemnice wykreowanego przez siebie świata. Rozdziały, których bohaterem jest Zachary przeplatają się z krótkimi opowiadaniami, które z pozoru mają ze sobą niewiele wspólnego, jednak na końcu powieści wszystko się łączy i nabiera sensu.
Styl autorki jest przecudowny, jednak na początku musiałam się mocno skupić, żeby móc wejść w ten świat, wyłapać i zrozumieć wszelkie nawiązania, dlatego lektura tej książki zajęła mi dosyć dużo czasu. Poszczególne opowiadania są jak puzzle, elementy układanki, które odkrywamy razem z głównym bohaterem i staramy się zrozumieć, o co w tym wszystkim tak naprawdę chodzi. Nie wiadomo kto jest dobry a kto zły.
Na zagranicznym bookstagramie opinie na temat tej książki są podzielone. Niektórzy, tak jak ja, są nią zachwyceni, inni - wręcz przeciwnie. Większość wskazuje na fakt, że kreacja głównych bohaterów jest dość płaska i nie wiemy, co tak do naprawdę nimi kieruje. To prawda. Ale wydaje mi się, że prawdziwym bohaterem tej powieści jest sama historia lub miejsce - Bezgwiezdne morze i biblioteka, którą otacza. W końcu to na jego opisie skupia się autorka i powoli pozwala nam odkrywać jego tajemnice.
W moim odczuciu ta książka jest magiczna. Mój wewnętrzny nerd i bibliofil zostali nakarmieni. Pełno tu metafor, nawiązań do innych dzieł literackich i do popkultury, a także do natury książkoholików.
Nie wiem natomiast, co sądzić o zakończeniu tej powieści. Pod koniec zrobiło się dość surrealistycznie, przez co miałam mieszane uczucia. Nie wiem, czy zabieg ten można podciągnąć pod realizm magiczny, ale na pewno jest mu bliski. Jednak ta książka od samego początku nie była zwyczajną historią, a jej bohaterowie nie byli zwykłymi ludźmi. To opowieść o opowieści w opowieści, o książce w książce o książce. Ostatecznie bardzo mi się podobała i kiedyś na pewno do niej wrócę, tym razem w polskim tłumaczeniu.