Twórczość J.T. Geissiger miałam okazję poznać podczas czytania serii „Piękni gangsterzy” i już wtedy bardzo spodobał mi się styl pisania autorki. Samo to, że do swoich historii wplata ogrom humoru i śmiesznych dialogów, zaskarbiło sobie mogą sympatię do jej książek, dlatego też z niezwykłą przyjemnością sięgnęłam po kolejną jej powieść. „Niebezpieczne piękno” otwiera nową serie, ale tym razem nie mamy już gangsterów, a gorącego ochroniarza i piękną uciekinierkę. Czy takie połączenie okazało się strzałem w dziesiątke? Czy może jednak niekoniecznie?
Nasir to były agent służb specjalnych i ochroniarz, który nie boi się żadnych wyzwań. Dostaje on mega ważne zadanie, a mianowicie ma namierzyć żonę rosyjskiego gangstera, która uciekła na meksykańską wyspę Cozumel i zdawać mu raporty z tego co kobieta robi, z kim się spotyka i inne takie tam informacje ;) To miało być łatwe zadanie, będzie ją śledził, a przy okazji korzystał z uroków Meksyku. Jednakże nikt nie docenił Evy i jej trzydziestki ósemki… Gdy kobieta wypada z pistoletem zza budynku trafia na grupę dilerów, którzy długo nie myśląc zaczynają ją zaczepiać. Pomimo tego, że Ewa macha bronią i krzyczy na mężczyzn, że za chwilę będzie strzelać, oni nic sobie z tego nie robią. Także Nasir widząc, że sytuacja jest krytyczna, postanawia wkroczyć do akcji i uratować damę z opresji. Kolejne „przypadkowe” spotkania, utwierdza Nasira w przekonaniu, że ciężko będzie mu dalej obserwować kobietę, bez większych emocji, tym bardziej, że sama Eva do szarych myszek z pewnością nie należy, a jej wygląd i szczerość, będzie wzbudzać w nim coraz większe zainteresowanie.
Po raz kolejny autorka do swojej powieści wprowadziła bardzo wiele humorystycznych zdań, przez co momentami naprawdę uśmiałam się do łez. Jednakże czasem powiedzenie „co za dużo to niezdrowo” jest jak najbardziej trafne. W niektórych momentach ten humor nie powinien mieć miejsca. Choćby przy samym opowiadaniu o życiu Evy, która przez tyle lat była wykorzystywana przez swojego męża. Także co do tego mam mieszane uczucia. Sama fabuła bardzo mi się podobała, sam pomysł ze śledzeniem żony gangstera i te „przypadkowe” wpadanie na siebie, to było jak najbardziej na plus. Jednakże cała relacja między ta dwójką była trochę za szybka, czego bardzo nie lubię w romansach. Poza tym nie odczułam tu jakichś większych emocji między nimi, dlatego też nie do końca przekonało mnie tak szybkie wyznawanie sobie miłości. Co do bohaterów, to podobała mi się ich kreacja, chociaż Eva czasami wydawała mi się dość łatwowierna i nawina, pomimo tego, że grała taką silną i mądrą. Z kolei Nasir, były agent służb specjalnch, zauroczył mnie totalnie. I te jego przemyślenia przy niektórych wydarzeniach, były czasem naprawdę zabawne. Historia ta na długo nie pozostanie w mojej pamięci, bowiem jakichś większych emocji we mnie nie wywołała, pomimo to dobrze się ją czytało. Nie wiem czy skuszę się na kolejny tom. Może za jakiś czas… Jeśli szukacie lekkiej i zabawnej książki, myślę, że „Niebezpieczne piękno” przypadnie Wam do gustu.