„Jest coś pociągającego w człowieku, który jest cholernie dobry w tym, co robi. Każdy krok jest pewny. Wytrenowany. Pełen wiary w siebie."
Przed Summer stanęło nie lada wyzwanie. Ma utrzymać w ryzach nieokiełznanego do tej pory ujeżdżacza byków. A dosłownie staje się jego niańką na dwa miesiące. Rhett nie jest z tego faktu zadowolony, ale nie ma zbyt wielkiego wyboru. Bo po raz kolejny jego wizerunek został nadszarpnięty przez to, co powiedział. Ten uparty i irytujący kowboj będzie dla niej wyzwaniem, ale Summer nie należy do osób, które pozwolą sobie wejść na głowę. A zwłaszcza mężczyźnie z plakatu, do którego wzdychała. Ta kobieta to czyste dobro, ale skrywa pewien sekret i złamane serce. Za to on nigdy nie czuł, że jest dla kogoś priorytetem i pogubił się w życiu. Mimo początkowej niechęci oboje zaczynają coraz lepiej czuć się w swoim towarzystwie i zaczyna się rodzić między nimi przyciąganie. Czy Summer uda się poprawić wizerunek Rhetta? Czy uda im się zapanować nad uczuciami, a może pozwolą, żeby wzięły górę i poznają smak miłości?
„Wszystkie moje kończyny płoną żalem. Płynie on w moich żyłach. Przypala każdy nerw. Kiwa mi głową i odchodzi. Zabiera ze sobą moje pieprzone serce.”
„Bez skazy” skusiło mnie ciekawym opisem i tym, że jeszcze nie miałam do czynienia z ujeżdżaczem byków oraz to, że byłam ogromnie ciekawa tej pozycji. To było moje pierwsze spotkanie z twórczością autorki i jestem zachwycona. Autorka ma przyjemny styl pisania. Cała historia Summer i Rhetta jest przepełniona emocjami tymi pozytywnymi, ale i tymi negatywnymi. Znajduje się tu humor oraz przepychanki słowne, które tak lubię. Zostają ukazane relacje rodzinne te dobre i te niewłaściwe. Pasja, upartość i pewność siebie. Szukanie swojej drogi, by być szczęśliwym i robić to, co to szczęście przynosi. Bohaterowie zostali bardzo dobrze wykreowani i każdy posiada swój charakterek, ale również możemy poznać ich różne twarze. Bo każde z nich pokazuje jedno, ale potrafią być też zupełnie innymi ludźmi. Bo niekiedy, gdy zbyt dużo gramy i udajemy, zapominamy o tym, która z naszych twarzy jest tak naprawdę prawdziwa. Relacja między bohaterami rozwija się w swoim tempie i nic co dzieje się między nimi nie jest za szybkie ani naciągane. Dało się czuć to przyciąganie, chemię i pożądanie, jakie coraz bardziej się między nimi kumulowało. Pojawiają się również tu łzy, strach i ból. Nie raz się uśmiechałam i złościłam, ale nie zmienia to faktu, że z zapartym tchem czytałam tę romantyczną historię, aż było mi przykro się z nimi rozstawać. Jestem ciekawa, jak potoczą się losy braci Rhetta, bo oni również przykuli moją uwagę i zaciekawili. Polecam.