Prawdziwe historie zawsze najbardziej do mnie trafiają. Książki oparte na faktach działają intensywniej, głębiej. Moje spotkanie z bohaterem nie kończy się wtedy na przeczytaniu ostatniej strony. To jest dopiero początek naszej znajomości. Wertuję następnie Internet, wyszukuję wszelkie informacje o danej postaci, oglądam zdjęcia, filmy, filmiki. Staram się dowiedzieć jak najwięcej o człowieku, którego spotkałam przy okazji lektury. Z Nickiem Vujiciciem sprawa wyglądała nieco inaczej. Usłyszałam o tym niezwykłym człowieku dzięki jednemu z popularnych portali w sieci. Obejrzałam pierwszy film, potem drugi i…przepadłam. Po prostu nie mogłam zapomnieć. Nick siedział w mojej głowie i nie chciał opuścić myśli. Zrządzeniem losu dowiedziałam się, że napisał książkę. Serwis nakanapie.pl udostępnił mi ją, dzięki czemu mogłam dokończyć spotkanie. Jakie to było spotkanie w ostatecznym rozrachunku? Na pewno szczególne, momentami niełatwe, ale przede wszystkim - inspirujące.
Dla tych, którzy o autorze książki nigdy nie słyszeli, należy się parę zdań wstępu. Nick Vujicic urodził się trzydzieści lat temu jako pierworodny syn serbskich emigrantów, mieszkających w Australii. Na świat przyszedł doświadczony chorobą zwaną fokomelia – jest to schorzenie objawiające się niedorozwojem lub całkowitym brakiem kończyn. Będąc zupełnie zdrowym intelektualnie, a do tego bystrym i wrażliwym – Nick przez wiele lat nie mógł pogodzić się ze swoim losem. W wieku dziesięciu lat przeszedł silne załamanie psychiczne, którego efektem była próba samobójcza. Na szczęście dzięki kochającej i licznej rodzinie, a także silnej wierze w Boga, Nick odnalazł sens życia i pokochał to swoje życie takim, jakie jest.
Właśnie wiara okazała się dla autora książki wybawieniem. Nick zaufał Bogu i odnalazł życiowy cel. Tym celem stało się wspieranie, motywowanie i inspirowanie ludzi na całym świecie. Nick założył organizację „Life Without Limbs”, został mówcą motywacyjnym, podróżuje po wszystkich kontynentach, nawet w miejsca odległe i niebezpieczne. Przekazuje ludziom swoją energię, swoją siłę, daje rady, jak odnaleźć sens w życiu, jak życie uczynić lepszym. To człowiek, który może być wzorem dla każdego, ponieważ wbrew przeciwnościom losu i ograniczeniem własnego ciała prowadzi bardzo aktywne życie. Gra na perkusji, surfuje, pływa. A w tym roku nawet ożenił się z piękną i zupełnie pełnosprawną kobietą. Przekracza granice i łamie stereotypy. Żyje tak, jak mówi polski tytuł jego książki – "Bez rąk, bez nóg, bez ograniczeń!".
Książka autorstwa Nicka Vujicica jest jak rozmowa z nim. Nick mówi bezpośrednio do czytelnika, co sprawia wrażenie, jakby siedział obok i naprawdę opowiadał. Podzielono książkę na sporo rozdziałów i podrozdziałów, a każdy opatrzono stosownym tytułem. Jest przejrzyście i czyta się bardzo szybko. Czytelnik zostaje zapoznany z historią rodziny Nicka, ze wspomnieniami z jego dzieciństwa i stopniowej walki o samodzielność. Elementy biograficzne przeplatają się z przykładami postaw różnych osób, które autor spotkał na swej drodze oraz z konkretnymi radami dla czytających, dla poszukujących sensu, wiary, inspiracji.
Czytając tę książkę i poznając lepiej historię Nicka - wiele rzeczy zrozumiałam. Przede wszystkim dotarła do mnie banalna prawda o tym, że życie każdego człowieka jest ważne i jest po coś, choćby był pełen niedoskonałości. Trzeba doceniać drobne sprawy, patrzeć poza czubek własnego nosa, walczyć z ograniczeniami, szukać celu. Skoro Nick nawet bez kończyn jest osobą tak szalenie aktywną i daje tyle z siebie innym, to ile mogłabym zrobić ja, skoro jestem zdrowa? Po przeczytaniu książki było mi autentycznie wstyd za wszystkie moje narzekania, marudzenia i za lenistwo także. Wiele dobrego dostałam od Nicka i postaram się to wykorzystać w swoim życiu. Myślę, że jest to książka dla każdego – i dla niepełnosprawnych, którzy nie dostrzegają sensu życia obarczonego chorobą, i dla pełnosprawnych, którzy nie doceniają życia, nie dostrzegają możliwości, jakie daje życie wolne choroby, ale przede wszystkich dla tych, którzy utracili nadzieję, potrzebują motywacji, są zagubieni. Nie mam tylko pewności czy osoby nie wyznające wiary katolickiej odpowiednio odbiorą tę książkę, ponieważ nie da się ukryć, że cała jest przesiąknięta religijnymi odniesieniami.
Na koniec chciałabym jeszcze podzielić się jednym cytatem, który najbardziej zapadł mi w pamięci i moim zdaniem dobrze oddaje ogólny charakter i główne przesłanie książki "Bez rąk, bez nóg, bez ograniczeń!":
"Nie byłem kaleką, dopóki nie straciłem nadziei.
Uwierz mi – utrata nadziei jest o wiele gorsza niż brak kończyn."