„Pościg” Karen Robards
wyd. Prószyński i S-ka
rok: 2011
str. 288
Ocena: 4/6
Są książki, na które czekamy miesiącami, czasem nawet latami. Są książki, których wypatrujemy usilnie w księgarniach i antykwariatach, nie potrafiąc trafić na ostatni egzemplarz z wydania. Są książki, za które jesteśmy w stanie zapłacić spore pieniądze, by tylko znalazły się w naszej biblioteczce. Są w końcu i takie książki, o których nigdy wcześniej nie słyszeliśmy, które na rynku wydawniczym goszczą od tygodni, jeśli nie od miesięcy, nie zwracając na siebie niczyjej uwagi. Tak właśnie było z „Pościgiem” Karen Robards.
Zaraz na początku powiedzieć Wam muszę, że nigdy wcześniej nie miałam do czynienia z autorką tej powieści. Nazwisko skojarzyło mi się z pewną słynną pisarką i… jeśli mam być szczera, byłam przekonana, że to właśnie jej powieść otrzymam od Zbrodni w Bibliotece. Okazało się, że byłam w błędzie. Nie jestem jednak rozczarowana. Dlaczego? O tym postaram się napisać w dalszej części recenzji.
Jessica Ford jest młodą prawniczką, zatrudnioną w bardzo dużej firmie prawniczej w Waszyngtonie. Pewnej nocy otrzymuje telefon od szefa, Davenporta i w ciągu kilku minut jest gotowa do akcji. Bo zdecydowaną większość czasu pracy poświęca na nietypowe zlecenia, które przekazuje jej szef. Tym razem jej zadaniem jest odnalezienie Annette Cooper, żony prezydenta Stanów Zjednoczonych, a następnie przetransportowanie jej w wyznaczone miejsce. Annette znaleziona zostaje w hotelowym barze, skąd bezpiecznie zostaje doprowadzona do samochodu. W tym momencie Jessice urywa się przysłowiowy „film”. Następne co pamięta to mężczyzna, który wzywa pomoc i mówi, że wszystko będzie dobrze. Tym mężczyzną jest jeden z pracowników Secret Service, człowiek w czarnym garniturze, Mark Ryan. Co wydarzyło się po tym, gdy pani prezydentowa wsiadła do samochodu? Czemu Jessicą zaczynają interesować się różne, nie zawsze jawne, organizacje? Jakie informacje posiadła, nim straciła pamięć i, co najważniejsze, czy wspomnianą pamięć odzyska? O tym, i nie tylko o tym, dowiecie się zagłębiając się w lekturze powieści Karen Robards „Pościg”.
Pierwszą rzeczą, na którą zwróciłam uwagę w tej książce była… okładka. Tak, wiem. Na jej podstawie nie ocenia się zawartości. Zawsze mnie jednak ciągnęło do tego typu stylizacji. Czarny mat, czerwone litery, zarys kobiecej postaci. I fascynujący dopisek „Intrygujący romans o wyjątkowo dynamicznej akcji”. I to trzeba przyznać autorce, udało jej się wzbudzić moją ciekawość jeszcze nim otworzyłam książkę. W środku wcale nie było gorzej. Powieść obfituje w liczne, pasjonujące zwroty akcji, opisy ucieczek i pościgów oraz przemyślenia dwójki głównych bohaterów, a to dzięki zastosowaniu podwójnej narracji. Książkę czyta się błyskawicznie, strony przelatują przez palce w zastraszającym tempie sprawiając, że czytelnik ma czasem uczucie, że za moment nie będzie w stanie połapać się w tym, co się w danej chwili w powieści dzieje. Jest to na szczęście jedynie wrażenie.
Mnie książka pochłonęła od pierwszych stron, czasami z trwogą, a czasem z uśmiechem czytałam o perypetiach bohaterów. A gdy już zakończyłam lekturę trudno było mi uwierzyć, jak wiele rzeczy wydarzyło się w zaledwie kilka dni w życiu tej dwójki. Jedyne zastrzeżenie jakie mam, dotyczy tempa rozwoju romansu. Muszę jednak przyznać, że w sytuacjach kryzysowych człowiek reaguje zupełnie inaczej, niż w życiu codziennym, możliwe więc, że i uczucia do drugiej osoby narastają wówczas szybciej. Tak jak wspomniałam wcześniej, książkę przeczytałam jednym tchem. Obym częściej trafiała na tego typu lektury. Nie pozostaje mi nic innego, jak z całego serca zachęcić wszystkich do przeczytania powieści „Pościg” autorstwa Karen Robards.