„Wino z Malwiną” Magdalena Kordel
wyd. SOL
rok: 2012
str. 352
Ocena: 4/6
Wino z Malwiną to kolejna, z cyklu o Uroczysku, powieść Magdaleny Kordel. Dotychczas miałam przyjemność przeczytać jedynie część pierwszą serii, w której to życie głównej bohaterki – Majki, z dnia na dzień stanęło na głowie. Na szczęście okazało się, że wszystkie drogi prowadzą do Uroczyska, a tam życie nie może ułożyć się inaczej niż dobrze. Zupełnie niespodziewanie, tuż przed premierą, wpadła mi w ręce najnowsza książka pani Kordel. Nauczona dobrymi wspomnieniami wyniesionymi z Uroczyska sięgnęłam więc niezwłocznie po Wino z Malwiną.
Majka ostatnimi czasy jest bardzo szczęśliwą kobietą. Po perypetiach z ostatnich części powieści, w których to przede wszystkim rozstała się z mężem i przeniosła do Uroczyska, w końcu udało się jej wyjść na prostą i ułożyć sobie życie. Otworzyła upragniony pensjonat, który w miarę dobrze funkcjo nowa i pracowała w szkole, dzięki czemu, w gorszych miesiącach, była w stanie utrzymać siebie i rodzinę. Nie mogła również narzekać na samo miejsce, do jakiego przygnał ją los. Uroczysko, jak sama nazwa wskazuje, to cudowna mieścina, gdzie nic złego człowieka nie może spotkać. W końcu przekonali się również do niej miejscowi i zaczęli traktować ją jak przysłowiową „swoją”. Sama Majka również zaczęła czuć się w tym miejscu i wśród tych ludzi jak u siebie. Przywykła do ciągłych plot i ploteczek, a w pewnym momencie, niezauważonym dla nią samą, wciągnęło ją życie i perypetie mieszkańców. Doszło więc do tego, że zaczęła pytać co u kogo słychać i jak się komu powodzi. Nie robiła jednak tego ani z zawiści, ani z wścibstwa, tylko z czystej chęci nawiązania rozmowy i pokazania zainteresowania losami drugiej osoby. Tak było też tego wiosennego dnia, w którym Majka musiała sama, na piechotę, udać się na targ, by dokonać zakupów na nadchodzący tydzień. Jak się okazało, wczesnym rankiem ani jej ojciec, ani tym bardziej weterynarz Czarek, na stałe goszczący w życiu głównej bohaterki, nie mieli czasu, by ją na rynek podrzucić. Maja musiała więc o własnych siłach dostać się do „centrum”, skąd po zakończonych zakupach odebrać ją miał ukochany. To właśnie podczas nich dotarła do niej informacja, by nie powiedzieć dobitniej – plotka, że czekają ją gorsze, o ile nie tragiczne czasy. Trudno jednak było dowiedzieć się od kogokolwiek, skąd wnioski, iż(e) ma się jej aż tak bardzo pogorszyć. Wiadomo było tylko jedno – do miasteczka przybyła Niemka, roszcząca sobie prawo do ziem sąsiadów Mai. Czy faktycznie główna bohaterka powinna obawiać się gościa zza granicy? Dlaczego tajemnicza kobieta domaga się prawa do przeciwległej części góry, na której stoi pensjonat Mai? Czemu ludzie uważają, że przejęcie tych ziem przez „obcą” odbije się negatywnie na życiu Majki? Kim jest tytułowa Malwina i o jakim winie mowa? Czy życie głównej bohaterki będzie dalej równie szczęśliwe jak dotychczas? A może odkryje, iż wcale nie była szczęśliwa? Jeśli chcecie się tego dowiedzieć, koniecznie musicie przeczytać najnowszą powieść Magdaleny Kordel.
Lekka, łatwa i przyjemna – to główne przymiotniki, jakimi można opisać Wino z Malwiną. Zresztą po powieściach omawianej autorki nie można spodziewać się niczego innego, jak tylko uroczej lektury. Zagłębiając się w nią czytelnik odnosi wrażenie, jakby sam przeniósł się w zupełnie inne miejsce, gdzie problemy dnia codziennego go nie dotyczą i wszystko układa się znacznie lepiej niż to ma miejsce zazwyczaj. W Uroczysku, choć czasem pojawiają się burzowe chmury, ostatecznie i tak zawsze wychodzi słońce i oświetla uśmiechnięte twarze mieszkańców. A gdy słonko świeci łatwiej idzie się do przodu i podejmuje trudne decyzje. W takim miejscu chce się oddychać pełną piersią, chce się żyć.
Wino z Malwiną to bardzo pogodna lektura, jaką zdecydowanie warto polecić na upalne, leniwe wieczory i chwile poświęcane na leżakowanie na plaży. To właśnie w takie gorące dni, gdy człowiek jest zrelaksowany i wolny od codziennych trosk, dużo łatwiej uwierzyć w szczęście, którego normalnie się nie zauważa. Najnowszą powieść pani Kordel czyta się bardzo szybko, a podczas lektury niejednokrotnie na twarz wypełza leniwy uśmieszek, bardzo często przeradzający się w gromki śmiech. Przy Winie z Malwiną można się zrelaksować, jak przy lampce tytułowego alkoholu. Polecam wszystkim, którzy mają ochotę na chwilę wytchnienia przy dobrej książce. Warto.