Który współczesny licealista nie ma takiego doświadczenia: skusić się na zakazany owoc, ściągnąć z Chomika w PDF, zacząć lekturę i rzucić po kilkunastu stronach z pytaniem, o co całe to halo, jak to przede wszystkim nudny bełkot i nic szczególnego. Kiepski język, urywające się wątki, spiski jak z dna forum foliarzy, przykry jad i męcząca mania wielkości. A mimo to była swego czasu pod każdą niemiecką strzechą, doczekała się pięknego wydania dla wybranych i także dziś sprzedaje się jak świeże bułeczki. Co takiego ludzie widzą w "Mein Kampf"?
Ach, jak ja lubię takie dziwactwa. Biografia książki, o nazizmie od strony rekwizytu - co za świetny pomysł! Na szczęście wzięty na warsztat przez dobrego autora. Vitkine obrabia temat z różnych stron, poruszając się i na płaszczyźnie relacji historycznej (zazwyczaj opisującej życie codzienne i przyziemne), i rozważań o popularności takich tekstów. Książka dzieli się na dwie główne części: "Mein Kampf" przed wojną i po niej, to drugie głównie współcześnie. Jest i o wydawcach, o dostępności innych krajów do tekstu (te rozprawy sądowe w obronie własności intelektualnej Hitlera...), sprzeciwie i promocji, wydaniach, tym, jak trafiały do przeciętnego Niemca (najlepszy prezent ślubny!), cenzurze, prawie związanym z publikowaniem kiedyś i dzisiaj. Autor jest Francuzem, toteż wiele miejsca poświęca wydaniu książki w swoim kraju, otoczce politycznej i reakcji na nią mniej lub bardziej znanych rodaków. Ale jest też i miejsce na inne nacje (chociaż akurat Polski brakło), w tym obszerny rozdział o Turcji, w której niefortunnie nowe wydanie "Mein Kampf" stało się bestsellerem. "Mein Kampf. Biografia" sprawdza się zarówno jako ciekawostka historyczna, jak i wstęp do szerszych rozważań o popularności (i milczącym wstydzie) nacjonalizmu.
"Nauka pierwsza: historia Mein Kampf skłania do tego, by zwracać uwagę na fantastyczne i radykalne plany polityczne, i by nigdy ich nie lekceważyć; szczególnie jeżeli są upubliczniane przez ludzi mogących je wprowadzić w życie. Nie ma faszyzujących, skrajnie nacjonalistycznych, rasistowskich i antydemokratycznych systemów, które nie stwarzałyby zagrożenia. Słowa mają swój groźny sens i wpływają na rzeczywistość, czasami w dramatyczny sposób.", pisze Vitkine w rozdziale o naukach płynących z całej tej ponurej historii, nim przejdzie do litanii upiornych tekstów, które otwarcie zapowiadały straszliwe ludobójstwa. Jak się okazuje, nauka czytania ze zrozumieniem może ratować całe nacje. Nie zamykajmy tych potworów w Giftkammer, tylko czytajmy, czytajmy i gaśmy te straszliwe omeny, zanim zawarte w nich przepowiednie się spełnią.
[Recenzja została po raz pierwszy opublikowana na LubimyCzytać pod pseudonimem Kazik.]