Witajcie w Coqueville. Czym miasteczko bogate, tym rade, a raczej, czym płynące - i zapraszające w swe włości, tym jeszcze bardziej rade.
Oto u wybrzeży pojawia się statek, a na nim niebywałe odkrycie. Beczki pełne złotego napitku i tygodniowe rozmowy sąsiedzkie i picie do rana i spanie do południa i dysputy. Niekończące się rozmowy przy alkoholu o wszystkim co ludziom na sercach leży. Alkohol języki rozwiązuje, ale i wyciąga z dusz uczucia, które zdążyły ciężkim kamieniem osiąść na samym dnie duszy. I pojawia się para, on młody i ona też i do tego piękna. Mezalians wisi w powietrzu i odmowa odmowę goni. Ale... nie ma to jak kilkudniowe picie i trzeźwienie i picie i gadanie i do-gadywanie się.
Jednak wszystko co smakuje, kiedyś się kończy i gdy alkoholu już brak, ludzie otwierają oczy na siebie, na własne życie i czas. Budzi się uśpione poczucie obowiązku i pracy i powrót do rzeczywistości.
Tak pokrótce przedstawia się Feta, Emila Zoli. To literacki opis pijanych, o którym czytają trzeźwi. To paszkwil i satyra na tych, którym alkohol szczęście daje i odwagę i tupet. Ludzie na trzeźwo nie potrafią nawiązać kontaktu, a najlepiej wychodzą im sprzeczki i swady. Alkohol zmienia wszystko i wszystkich. I języki i oblicza ludzi i całych ich. Ludzie nabierają odwagi i nie czują w sobie barier nie do pokonania. Zola bezbłędnie opisał historię w pewnym małym portowym miasteczku, która stanowi idealny wręcz obraz radości ludzkiej na alkohol. Przy okazji dochodzi do zgody i traktatu małżeńskiego zawarcie, bo czemu nie?
wolę nie zdradzać do końca co i jak - czyta się świetnie. Zastanawiasz się dokąd to picie doprowadzi i jak się zakończy - jeśli w ogóle. Zola szaleje z treścią, dialogami i całą historią - wszystko jest prawdopodobne. Dlatego i to opowiadanie tak dobrze się czyta. Opis ludzi, ich nadziei na kolejne wyłowienie beczki z trunkiem, ich jedność przy szklaneczkach i wspólne biesiadowanie do ostatniej kropli... Bawisz się przednio i to bez procentów w sobie. Niby banalna historia a jakże wartościowa, myślisz po lekturze. Ludzie to jednak najlepsi bohaterowie każdej książki. Realia same piszą oryginalne fabuły, nawet w tak maleńkich miejscowościach, jak Coqueille.
#agaKUSIczyta