Mam przed sobą tomik wierszy Katarzyny Kwiatkowskiej „Barwy mojej wyobraźni”. Właściwie to tomiczek; zawiera zaledwie trzynaście wierszy. Jeszcze przed lekturą tomiku zastanowiłem się nad potrzebą wydawania tak skromnego czytadełka. Może Autorka nie ma zbyt dużo pieniędzy? Wiadomo, że wydanie książki w wydawnictwie self – publishing wiąże się z kosztami, i to nie małymi. Brałem również pod uwagę inne aspekty życia ludzkiego. Katarzyna Kwiatkowska miała w szufladzie tylko te trzynaście wierszy, i chciała pokazać je światu. To jest możliwe, chociaż niezbyt prawdopodobne. I tak szczerze mówiąc na tych dwóch wątkach moje przypuszczenia co do objętości książeczki Katarzyny Kwiatkowskiej zakończyły się.
Emocji nie brałem pod uwagę. Emocji towarzyszących wydaniu książki. A tu, we wstępie, Autorka mówi właśnie o emocjach. Co prawda miały udział w tworzeniu samych wierszy, lecz kto powiedział że zabrakło ich, gdy Kwiatkowska układała tomik. Ze słowa wstępnego dowiedziałem się czegoś ważnego, czegoś, co zmieniło moje postrzeganie tomiku „Barwy mojej wyobraźni”. Wiersze ułożone są chronologicznie– tym sposobem możesz zdać sobie sprawę, jak myśli osoba z depresyjnymi zaburzeniami osobowości. Takie osoby nie są złe czy nieobliczalne; one po prostu potrzebują zrozumienia i życzliwości, żeby ich życie miało też jasne barwy, a nie tylko ciemne. Potraktuj ten tomik jako swego rodzaju instrukcję obsługi innego człowieka i funkcjonowania jego całego świata dookoła, ponieważ każdy ma uczucia i każdy wyraża je inaczej – tłumaczy Kwiatkowska.
A zatem nie pieniądze, ani ilość wierszy zdeterminowało powstanie ascetycznego tomiku wierszy. To jest – powtórzmy – instrukcja obsługi człowieka z depresyjnymi zaburzeniami osobowości. A instrukcja jest krótka, zwięzła, i czytelna. Zacznijmy zatem czytać ją.
Boję się, mówi Autorka. Myśli, nocy, siebie. Nie potrafi już wydobyć odgłosu krzyku. Nie cieszy jej jutro. Jest Ktoś na Kogo czeka. Beznadziejnie i tchórzliwie. Lecz przybycie tego Ktosia ma być jednocześnie wybawieniem dla chorej kobiety. Poetka ma w sobie upór czekania, lecz także gniew. Zamieni on człowieka w bestię, która wygra los pomimo zła, które go otacza. Katarzyna Kwiatkowska nie jest jednak tą bestią, ona lubi kochać. Inaczej: są dni, kiedy Autorka zapomina o bestii na rzecz miłości. To uczucie ją uspakaja, myślami ( a może nie tylko) podąża ku ukochanemu. Coś się stało między ukochanymi, może zdrada?, może brak szacunku? Teraz on daleko, a ona płacze. Szybko ów płacz mija. W życiu Kwiatkowskiej następuje faza euforii niczym nie uzasadnionej. To choroba daje o sobie znać. Pani Katarzyna myśli pozytywnie. Może się zakochać? Od nowa podjąć trud życia? A tu nagle pojawia się Ktoś. Zakładam że ten sam Ktoś, o Kim już była mowa. Pani Kasia ma pretensje, wyrzuca Ukochanemu że nie rozumie jej, tak do końca. Być może jest to związek oparty na traumatycznych przeżyciach. Aż przychodzi opamiętanie. Kwiatkowska mówi o słowach, które zostały niepotrzebnie wypowiedziane. Lepiej zniknąć, niż nadużyć obietnic. Lepiej powspominać dobre chwile. Wspomnienia, choćby były czarno-białe. Na fotografiach tak ładnie wszystko wygląda.
To refleksje po przeczytaniu tomiku wierszy Katarzyny Kwiatkowskiej, a który jest – zdaniem Autorki, instrukcją obsługi człowieka, chorego na depresyjne zaburzenia osobowości. Kończy się ta instrukcja zawołaniem: „Boimy się kolejnej wiosny”, a to oznacza że będziemy musieli przeczytać instrukcję na nowo. Bo krąg życia trwa. Katarzyna Kwiatkowska nadal choruje. Z pewnością wiele podobnych wierszy powstanie. W głowie lub na papierze.
Wiersze Kwiatkowskiej czarują prostotą, emanują banalnością zwrotów, rymów, porównań.
To jest poezja bez wielkiego „halo”, bez uwzględnienia stopy metrycznej. O cezurze już nie wspominając. Rymy są, ale wymuszone. Autorka tak układała poszczególne wersy, aby słowa na końcu wersu dawały poczucie ( odczucie) rymowania. Ale nie każde słowo w języku polskim ma parę do rymu. Wtedy trzeba kombinować. Szukać bliższych czy nawet dalszych powiązań brzmieniowych. Można ten sam sens wypowiedzi przedstawić poprzez zastosowanie wiersza białego. Nie wiedząc jaką wiedzę o budowie wiersza posiada Katarzyna Kwiatkowska, nie oceniam jej wierszy od technicznej strony. Mówię tylko czego w nich brak, a czego jest za dużo. Ale to nie oznacza że nie cenię trudu twórczego Autorki. Wydaję mi się ( a nawet jestem tego pewien) że Kwiatkowska pisała z serca, nie z rozumu.
To dobrze. Bo wiersze trzeba pisać mając serce na dłoni. A że to wiersze – instrukcje do życia, tym większa radość dla Autorki jak Czytelnik sięgnie po tomik wierszy „Barwy mojej wyobraźni”. Bo warto. Warto poznać( poznawać) drugiego człowieka.