Czy są tu jeszcze osoby, które pamiętają stawiane przez babcie, tudzież rodziców, bańki ogniowe? Stosowano je przy chorobach górnych dróg oddechowych, na przykład przy zapaleniu oskrzeli, płuc czy ostrych przeziębieniach. Dzieci bały się tej ludowej terapii, ponieważ używano do tego ognia i mało przyjemnie pachnącego spirytusu. Podgrzewano od wewnątrz bańki, by zapoczątkować proces kurczenia i wytworzenia próżni. Zapalano kawałek nasączonego wacika, który następnie przytrzymywano w bańce na chwilę, aby podgrzać powietrze w środku. Następnie przystawiano na skórę na nie więcej niż piętnaście minut. Pod koniec lat dziewięćdziesiątych przypominam sobie również bańki chińskie, takie niebieskie, bezogniowe. Je przystawiono w różnych konfiguracjach w zależności od rodzaju schorzenia, na zdecydowanie wiele chorób czy schorzeń. One zasysały powietrze, specjalnie je się przyciskało i przystawiało w miejsca na naszym ciele.
Z ogromnym zainteresowaniem sięgnąłem po praktyczny poradnik dotyczący baniek, które mają zastosowanie w terapii próżniowej w łagodzeniu bólu i napięć mięśniowych oraz rozluźniania powięzi. Jak okazuje się z badań i co zostało napisane na czwartej stronie okładki, co trzeci dorosły człowiek w Polsce, ma problemy układu powięziowego, mięśniowego lub szkieletowego. Ach! Te wszystkie strzykania przy porannym wstawaniu, wiecie, o czym piszę… Ten przewodnik jest właśnie dla nich.
Autorką „Bezbolesnych baniek: praktycznego poradnika” jest Gabriele Kiesling, która jest specjalistką w dziedzinie fizjoterapii. Przez wiele lat z dużym powodzeniem zajmuje się swoimi pacjentami, gdzie stosuje praktykę opartą na zasadach osteopatii, neuroortopedii i medycznej terapii treningowej oraz Tradycyjnej Medycyny Chińskiej. W swojej pracy stosuje wiele innowacyjnych pomysłów na stosowanie baniek, potem prezentuje je na łamach czasopism fachowych i specjalistycznych mediach. Jest również członkiem grupy badawczej Uniwersytetu w Ulm (południowe Niemcy), która zajmuje się terapią powięzi.
Już na okładce zobaczymy, że bańki, o których będzie mowa, różnią się wyglądem od tych tradycyjnych, które pamiętamy.
Niniejszy poradnik autorka podzieliła na cztery główne rozdziały i ze słowem wprowadzającym we wstępie. Żeby korzystać z takich metod leczenia samodzielnie, trzeba posiąść pewną wiedzę. Najpierw pani Kiesling rozkłada na czynniki pierwsze, skąd bierze się ból i jak mogą pomóc go łagodzić bańki. Następnie wyjaśnia jakie zastosowanie mają one w fizjoterapii. Zachęca do aktywnego trybu życia poprzez ćwiczenia. Proponuje także jogę, pilates, które mogą w znaczny sposób pomóc tym ćwiczeniom. Pokazuje możliwości wykorzystania baniek w domowej terapii własnego ciała. Na koniec, w ostatnim rozdziale, pokazuje zabiegi przy użyciu baniek, jakie możemy stosować od stóp do głów.
Każde ćwiczenie jest dokładnie opisane, a dodatkowo zaprezentowane na kolorowych, świetnie przygotowanych fotografiach, tak by nie wykonać jakiegoś ćwiczenia z błędami, co mogłoby zaszkodzić w fizjoterapii i zniechęcić do dalszych działań w zakresie poprawy zdrowia. Dodam, że w niniejszej publikacji znajdziecie aż 90 ćwiczeń w tym kierunku.
Jeśli jeszcze nie korzystałeś z takiej terapii w swoich dolegliwościach, może to jest ten moment, by skorzystać z porad autorki poradnika i spróbować takiej metody, która złagodzi twoje zdrowotne problemy? Oczywiście wymaga to na pewno wiele wyrzeczeń, bo zajmuje to dodatkowy czas, ale, jak pisze w książce fachowiec, nie powoduje to dodatkowego bólu i jest dosyć przyjemne. Jeśli nie spróbowałeś jeszcze, to jest to dla ciebie szansa, by poczuć się lepiej. A chyba warto?
Recenzja powstała dzięki portalowi Sztukater.pl.