Chyba nikomu nie trzeba tłumaczyć, czym jest bajka o Kopciuszku. Piękna historia o nieszczęśliwej sierotce, która spotkała swojego księcia, budzi ciepłe uczucia i wspomnienia dzieciństwa u wielu ludzi. Co się stanie, jeśli cudowną opowieść o młodej dziewczynie ubierzemy w nowoczesną, wręcz post-apokaliptyczną szatę? Czy słodki czar pryśnie? Absolutnie nie, o czym świadczy debiutancka książka autorstwa Merissy Meyer, zatytułowana „Cinder”.
Rolę kopciuszka przyjmuje cyborg. Prosta, odtrącona przez społeczeństwo dziewczyna i jednocześnie utalentowany mechanik. Całe dnie spędza, siedząc w zatęchłej budce. Ubabrana smarem ciężko pracuje jako jedyne źródło utrzymania jej macochy i dwóch przybranych sióstr. Nie ma praw, a społeczeństwo nie akceptuje jej metalowych części, jakby proteza ręki bądź nogi, czy skomputeryzowany mózg czynił ją istotą gorszą, niewartą uwagi zwykłego człowieka.
Pewnego dnia jej miejsce pracy odwiedza książę. I to nie byle jaki! Przystojny, idol każdej nastolatki, następca tronu po umierającym cesarzu, książę Kai prosi ją o pomoc w naprawieniu androida, zawierającego ważne informacje państwowe. Tak rozpoczyna się znajomość cyborga o imieniu Cinder oraz młodego następcy tronu, która oczaruje nie jednego czytelnika, szczególnie płeć piękną. Wątek miłosny jest subtelnie wpleciony w opowieść o świecie, nad którym ciąży widmo zarazy i wojny międzyplanetarnej. Nawiązanie do bajki, do księcia, a nawet do słynnego balu silnie kontrastuje z katastroficzną sytuacją polityczną, co tworzy historię pełną jednocześnie nieprzesłodzonej miłości, jak i śmierci.
Bohaterowie mieszkają w Nowym Pekinie, kilkadziesiąt lat po wybuchu IV Wojny Światowej. Osadzone w post-apokaliptycznym świecie miasto jest zaludnione nie tylko przez ludzi, ale także przez różnego rodzaju roboty. Naukowcy posiedli zdolność budowania maszyn o interfejsach osobowości, które w mniejszym lub większym stopniu upodabniają zachowanie ich posiadaczy do ludzkiego. Zabawa w Boga nie ograniczyła się tylko do budowy inteligentnych maszyn. Ludzie zapragnęli ratować osoby, które uległy wypadkom, dodając im metalowe kończyny, protezy, a nawet sztuczny system nerwowy, tworząc cyborg. Wysoka technologia nie pozwala jednak na powstrzymanie epidemii zarazy, która dziesiątkuje ludność całej planety, także Nowego Pekinu. Mimo profilaktyki choroby nie udaje się powstrzymać. Ba! Na domiar złego całej planecie grozi atak ze strony okrutnej królowej Levany – władcy Luny.
Wszystkie liczące się na Ziemi osoby starają się z całych sił zapobiec konfliktowi z okrutną, silną Levaną. Kai jako przyszły cesarz, a dzięki niemu też Cinder, znajdują się w centrum tego konfliktu. Autorka skupia się na wykreowaniu przekonujących, naturalnych postaci, dokładnie opisując uczucia młodego cesarza, czy też samotnej, odtrącnej przez społeczeństwo dziewczyny. Wielokrotnie uwypukla brak skrupułów Lewany, podkreśla siłę jej armii, czy też niezwykłą moc Lunarów – ludu zamieszkującego Lunę. Na podstawie tego stara się zbudować pełną napięcia i zwrotów akcji fabułę, jednak poczynania bohaterów są w dużej mierze przewidywalne. Wprawieni czytelnicy z łatwością odgadną finał historii zawartej w tym tomie.
Można by powiedzieć, że mało zaskakujący rozwój akcji przekreśla tę książkę w oczach czytelników. Całość jednak ratują bohaterowie. Jak już wspomniałam, autorka stara się wykreować przekonujące postaci. Są one także bardzo sympatyczne. Czytelnicy z zapałem kibicują inteligentnej, pracowitej Cinder, czy też z zapałem śledzą losy jej wesołej przyjaciółki i jednocześnie miłej siostry – Peony – dziewczynie, która jako jedna z nielicznych osób okazała jej życzliwość. Losy mieszkańców Nowego Pekinu wywołują wiele emocji, nawet jeśli są w pewnym stopniu przewidywalne, co znacznie ratuje poziom książki.
Opisy walki z epidemią, szybka akcja, czy też rozwój delikatnego, dobrze wyważonego wątku miłosnego wypełniły umysł autorki w takim stopniu, że zapomniała przekonująco wykreować świat. Jego historia, technologia, czy też funkcjonowanie zostały przedstawione bardzo oględnie. Kilka wzmianek o IV Wojnie Światowej, debata władców wszystkich państw na świecie, czy też obecność cyborgów oraz androidów to za mało, żeby Nowy Pekin był w oczach czytelników żywą metropolią.
Czytelnicy są w w stanie przewidzieć wydarzenia z pierwszego tomu, jednak historia Kia'a, Cinder oraz królowej Levany dopiero się zaczęła, a jej rozwój otacza mgiełka tajemnicy. Z niecierpliwością czekam na kolejne części, licząc na to, że będą bardziej zaskakujące niż „Cinder”, ale też pełne naturalnych bohaterów. Może kolejne tomy pozwolą na lepsze poznanie Nowego Pekinu i jego historii.