Jak mówi podtytuł – w swoim reportażu Paula Szewczyk gromadzi opowieści o transpłciowości, a snują je osoby, których ona dotyczy oraz ich bliscy. To jest trzon. Książka złożona z trzech części (Głowa, Ciało, Serce) zawiera ponadto wypowiedzi lekarzy, wyjaśnia najgłówniejsze pojęcia związane z transpłciowością, opisuje etapy tranzycji, sygnalizuje też inne ważne zagadnienia, jak np. koszty zabiegów (niemałe) czy kwestie językowe. Skoro wspomniałam o kosztach, warto pamiętać, że nie tylko o finansowanie zabiegów medycznych chodzi, a o szeroko rozumiane i często ogromne koszty osobiste, jakie ponoszą ci ludzie w związku z poczuciem niedopasowania. Zrzucenie tego ciężaru jest konieczne do normalnego funkcjonowania.
Wielu pyta, skąd to się bierze? Ano stąd:
Według współczesnej wiedzy medycznej transpłciowość kształtuje się w okresie życia płodowego. Mózg każdego człowieka jest początkowo „żeński’ ze względu na chromosom X. Gdyby w czasie rozwoju płodu nie odbywały się żadne procesy, wszyscy „bylibyśmy kobietami”. Ale w dwunastym tygodniu na płód zaczyna oddziaływać testosteron zawarty w chromosomie Y. Wtedy następuje maskulinizacja mózgu. A że procesy kształtowania się płci są skomplikowane, a biologia nie działa idealnie, czasem może się zdarzyć, że hormony, geny, narządy rozrodcze czy wewnętrzne, nie połączą się z mózgiem w sposób, który doprowadzi do ukształtowania ciała zgodnego z tożsamością narodzonego dziecka. A tym samym z płcią, jaką po porodzie nadadzą mu na podstawie genitaliów lekarze. Właśnie wtedy rodzi się człowiek, który z czasem poczuje, że tożsamość jego płci jest inna niż płeć, którą mu przypisano. (s. 26-27)
Oto przyczyna, która chyba nie wymaga komentarza. Jednocześnie – ostatnie zdanie, ta świadomość, uderzająca w pewnym momencie człowieka, to początek drogi, bardzo długiej i trudnej, jaką musi przejść osoba transpłciowa, jeśli chce odzyskać siebie. A najczęściej oczywiście chce i decyduje się na tę drogę wstąpić, mimo przeszkód. Każda z osób opowiadających swoją historię w książce Pauli Szewczyk ma swój indywidualny rys, nie wszystkie te historie kończą się dobrze, niektóre w ogóle nie są skończone. Ogromnie ważny jest tu także głos bliskich – rodziców, rodzeństwa, przyjaciół, partnerów i partnerek. To trochę jak z uzależnieniem – transpłciowość dotyka wszystkich w najbliższym otoczeniu i ci najbliżsi często potrzebują psychoterapii tak samo jak ich transpłciowe osoby. Potrzebują przejść ten proces po swojemu i we własnym tempie, co należy uszanować, o ile nie prowadzi do czyjejś krzywdy. Poziom zrozumienia, akceptacji i dojrzałości wokół bywa, jak dobrze wiemy, różny. Od całkowitego odrzucenia, poprzez próby „naprawienia” czy „uzdrowienia” dziecka, do przyjęcia go po prostu (po prostu!) takim, jakim jest – choć nie zawsze od razu. Niektórzy nie zrozumieją nigdy, wówczas pozostaje zerwać kontakt, odejść, ale wiadomo, że pragnienie akceptacji ze strony rodziców jest duże i niezaspokojone gdzieś tam w środku tkwi. Na szczęście poznajemy też np. Tadeusza i jego partnerkę Iwonę, do której transpłciowy Alan mówi czule mamuni. Albo matkę, którą transpłciowy syn zainspirował do szycia binderów (spłaszczają biust, nim nie nastąpi operacja) nie tylko dla niego. Te przykłady pokazują, że można żyć szczęśliwie, mając osobę transpłciową w rodzinie, choć na ogół wymaga to przebudowy, dużych nakładów pracy i czasu.
Jednym z bohaterów książki jest też Kai, osoba niebinarna, o której opowiada siostra. Wspominam o tym, bo niebinarność okazuje się jeszcze poważniejszym problemem i spotyka się z jeszcze większym niezrozumieniem niż transpłciowość, począwszy już od kwestii formalnych:
Za granicą (…) rozpoznaje się więcej niż dwie płcie. W świadomości, w formularzach, paszporcie, urzędach. Wybiera się pomiędzy „kobietą”, „mężczyzną” a płcią „inną”. U nas droga do tego wciąż jest daleka. (s. 246).
Ostatnio widziałam, że w pewnym badaniu prowadzonym przez Uniwersytety Gdański i Śląski dano taką możliwość. Co prawda jedna jaskółka wiosny nie czyni – ale może…
Dla kogo reportaż Pauli Szewczyk? Dla zainteresowanych tematem i tych, którzy go nie wypierają. Dla tych, którzy chcieliby poznać sytuację osób transpłciowych, przyjrzeć się jej z różnych stron, wczuć się w nią – ja przede wszystkim tak do lektury podeszłam. Żeby wiedzieć, jak się zachować, gdy zajdzie potrzeba. Musi być jednak choćby ta odrobina chęci, inaczej rzecz będzie potraktowana jako opowieści niesamowite.