Po przeczytaniu "Szklanego tronu" żałowałam, że nie wiem więcej na temat głównej bohaterki z czasów, kiedy była jeszcze w Gildzie Złodziei. Zatem, kiedy tylko dowiedziałam się o nowelkach, które ma wydać wydawnictwo Uroboros, a które dzieją się przed przeczytaną przeze mnie powieścią, nie mogłam przejść obok nich obojętnie, a wręcz wiedziałam, że muszę je przeczytać. Tak oto sięgnęłam po "Zabójczynię i władcę piratów" z niemalże ulgą i wielkim podekscytowaniem.
"- Jestem najlepszą zabójczynią świata. - Celaena uniosła podbródek. - Nie boję się niczego.
- Naprawdę? - spytał Rolfe. - Bo ja jestem najlepszym piratem świata i boję się wielu ludzi. To dlatego wciąż pozostaję przy życiu."[s. 34]
Celaena zostaje wysłana przez swojego mentora i opiekuna - Króla Zabójców, Arobynna Hamela, z misją do samego władcy piratów. Towarzyszy jej Sam Cortland, jeden z członków Gildii Zabójców, z którym nie łączą ją zbyt ciepłe stosunki. Zresztą, jak się później okazuje, praktycznie z nikim nasza bohaterka nie ma przyjaznych stosunków, gdyż stale musi pilnować się, udowadniać swoją wartość i dbać o reputację, ponieważ jako młodej kobiecie w tym fachu nie jest jej łatwo.
Na miejscu okazuje się, że zostali oni wysłani w całkiem innym celu, niż było im powiedziane. W celu, który żadnemu z nich się nie podoba. Jeśli dobrze znacie naszą bohaterkę, to domyślacie się zapewne, że skoro coś jej się nie podoba to nie będzie ona stała bezczynnie wypełniając rozkazy kogokolwiek. Tak zatem Celaena i Sam pakują się w kłopoty, których skutki mogą być dla nich dość niebezpieczne.
W tej pozycji poznajemy Celaena'e Sardothien, tytułową zabójczyni, taką, jaka była zanim została zdradzona i trafiła do niewoli. Bohaterka jest tutaj w pełni tą zuchwałą, pewną siebie i upartą dziewczyną, którą poznajemy w wcześniej wspomnianej powieści. Nie da się nie zauważyć, że w owej opowieści jest lżejsza o trudne doświadczenia, jakie później jej dotkną. Jest tutaj bardziej beztroska (aczkolwiek nie jestem pewna, czy to dobre słowo) i mniej zahartowana, choć nadal nie można powiedzieć o niej, że jest słaba.
Autorka utrzymuje dobry styl, przez co książkę czyta się przyjemnie i szybko, w czym pomaga zapewne także jej mała objętość. Pisarka już od samego początku wzbudza naszą ciekawość relacjami, jakie są między Celaeną a Samem, oraz następującej w nich zmianie - a ci, którzy przeczytali "Szklany tron" wiedzą, że nie będzie to nic błahego. Jest to zapewne dopiero przedsmak tego, co ma nastąpić, jednak tyle wystarczyło bym z niecierpliwością wyczekiwała teraz sięgnięcia po kolejną nowelkę.
Książkę polecam osobom, które zapoznały się już ze "Szklanym tronem", jednak także tym, które Celaeny Sardothien w ogóle nie znają, a mają ochotę na krótką, niezobowiązującą lekturę - chociaż z tym "niezobowiązującą" to już tak nie do końca jestem pewna, myślę bowiem, że większość osób po poznaniu tej niezwykłej bohaterki nabierze ochoty na więcej... ;) Zachęcam Was zatem do sięgnięcia po tę pozycję oraz po "Szklany tron", gdzie uświadczycie więcej z charakterku naszej drogiej zabójczyni i przekonacie się, że przy niej nudzić się nie można.
"Może i jesteś najlepsza, Sardothien, ale zawsze ktoś gdzieś czeka na twoje potknięcie."[s. 35]