Ważna książka w czasie, gdy ateiści w naszej pięknej ojczyźnie są traktowani jak podludzie bez wyższych uczuć i moralności. Jeśli chcecie przykładów, znajdziecie w znakomitym wstępie profesora Jana Woleńskiego, stanowiącym świetne wprowadzenie do głównego tekstu.
Filozof brytyjski pisze o ateizmie i religii spokojnie, bez emocji, unika konfrontacyjnego stylu Dawkinsa czy Hitchensa, a najważniejsze, że traktuje ateizm jako światopogląd pozytywny. Udanie argumentuje przeciw tezom, że ateizm pociąga za sobą negację moralności, brak dobroci ludzkiej, czy zaprzeczenie sensu życia.
Podstawą argumentacji Bagginiego jest rozróżnienie dowodów słabych i mocnych. Przykładem dowodu słabego jest dowód anegdotyczny, oparty na zdarzeniu jednostkowym, często na subiektywnej relacji i niemożliwy do zweryfikowania. Z kolei dowód mocny może zostać powtórzony i sprawdzony przez teoretycznie nieograniczone grono podmiotów. Baggini uważa, że za ateizmem przemawiają dowody mocne, zaś za teizmem słabe. Autor nie twierdzi, że dowody słabe nigdy nie mają wartości poznawczej, ale w sporze ateizmu z teizmem mocne dowody unieważniają słabe dowody na rzecz teizmu. I tak wszystkie mocne dowody wskazują na to, że my ludzie jesteśmy śmiertelnymi, biologicznymi organizmami; w szczególności na to, że świadomość człowieka jest wytworem aktywności mózgu i że bez niego nie ma świadomości. Z drugiej strony, wszystkie znane dowody na życie po śmierci są z gatunku słabych. Dobrym przykładem takiego słabego dowodu jest książka o tytule, nomen-omen, `Dowód’ Alexandra Ebena, która przez kilka miesięcy gościła u nas na listach bestsellerów (omawianej książce to z pewnością nie grozi...).
Elegancko Baggini polemizuje z poglądem, że skoro nie ma pewności życia po śmierci, to może lepiej wstrzymać się od osądu i przyjąć stanowisko agnostyczne. Nie, mówi on, bo jeśli konsekwentnie stosujemy takie stanowisko, będziemy agnostyczni w każdej kwestii, w której nie mamy absolutnej pewności: czy krasnoludki są na świecie, czy papież jest robotem, czy istnieją wampiry i zombie itd. itp.
Przekonująca jest też polemika z poglądem, że ateizm jest taką samą wiarą jak przekonania religijne. Ateista bowiem wierzy w to, ku czemu ma dobre powody i co jest poparte mocnymi dowodami, nie wierzy natomiast w istoty nadprzyrodzone, ponieważ dowodów ku temu jest mało, i żaden nie jest mocny. Innymi słowy, ateizm nie jest postawą wiary, ponieważ nie jest przekonaniem na temat czegokolwiek, co nie byłoby oparte na dowodach lub argumentacji; przekonania religijne są postawą wiary, ponieważ wykraczają poza dowody i argumentacje.
Rozdziały o moralności i sensie życia były dla mnie nie tak przekonujące, niemniej książka stanowi świetne wprowadzenie do ateizmu z filozoficznego punktu widzenia.
Lektura to niełatwa, wymagająca wielokrotnego czytania i namysłu nad argumentacją autora, ale ten wysiłek z pewnością się opłaca.