Moja Kochane Moliki, czy zdarzyło się Wam kiedyś, że gdy tylko zobaczyliście pewną książkę, zapragnęliście tak bardzo ją poznać, nie znając choćby kawałka opisu? Wiecie, tak na zasadzie patrzę i wiem, że ją koniecznie przeczytam?
Ja w swoim czytelniczym życiu miałam tak nie raz i właśnie w przypadku najnowszej książki Pani Moniki mogłam doświadczyć tego ponownie. Jednak czy moje „przeczucie” co do niej zapewniło mi świetną rozrywkę? Czy „As Pik” przyćmił moje uwielbienie do poprzedniej serii autorki o Rossie i Tommaso? A może tym razem coś poszło nie tak i nie złapałam tej „chemii” z wykreowanymi bohaterami?
Zapraszam Was serdecznie na krótką recenzję.
Autorka ponownie wykreowała bardzo barwną i ciekawą bohaterkę — Adeline Turner — młodą i utalentowaną panią architekt, którą cechuje sumienność, skrupulatność i dokładność, ale również nieprzeciętny humor i wybitny sarkazm. Gdy potrzeba nie boi się ubrudzić i w dużej mierze wykonuje swoje projekty samodzielnie, a gdy sytuacja tego wymaga, potrafi przeobrazić się w prawdziwą kobietę interesu. Projekt i realizacja pewnego ogrodu położonego w pobliżu rzeki Hudson może sprawić, że jej działalność wzniesie się na wyższy poziom. To dla niej szansa, a zarazem spore wyzwanie, jednak Adeline w zestawie z cudownym i mającym ogromny potencjał miejscem, w pakiecie ma JEGO — tajemniczego i mrocznego właściciela — Mattew Andersona, młodego właściciela słynnych salonów jubilerskich, mężczyznę, który nigdy się nie uśmiecha, a głębsze uczucia są dla niego czymś absolutnie abstrakcyjnym. Jednak jest coś, co ukrywa przed światem „zewnętrznym”, a w pewnych szemranych kręgach jest doskonale znany pod enigmatycznym pseudonimem „Pik”.
On chce jak najszybciej ukończyć ogród.
Ona chce, aby wszystko było perfekcyjne.
On jest zafascynowany małą blondynką.
Ona zaś absolutnie się go nie boi.
Czy tej dwójce uda się nie pozabijać do czasu ukończenia projektu?
No cóż, musicie to sprawdzić sami, a powiem Wam w sekrecie, że działo się między nimi nie mało….
No moi milusińscy, co to była za historia! Ubawiłam się niesamowicie i wręcz ją uwielbiam, moje przeczucie nie zawiodło mnie w tym przypadku. Takie bohaterki jak Adelina lubię najbardziej, sine, przebojowe, niebojące się swojego cienia i nieprzepraszające, że żyją. To charakterna postać, której nie da się nie polubić. A Pik, nie będę ukrywać, bardzo przypadł mi do gustu, to jak zaczął się zmieniać i odczuwać coś więcej niż złość było bardzo fajne. Oboje, choć są niczym ogień i woda, to pasują do siebie idealnie, a ich wzajemne rozmówki czy cięte riposty wzbudziły na mojej twarzy szczery uśmiech. Cała fabuła jest bardzo fajnie wymyślona, znajdziemy w niej obyczaj, romans, gorące momenty opisane ze smakiem i wyczuciem oraz nutkę niebanalnego humoru. Pani Monika naprawdę odwaliła kawał dobrej roboty i nie pozostaje mi nic innego jak szczerze Was zachęcić do poznania „Asa Pik” i jego pikowej damy. Oczywiście ja jak najbardziej polecam.
Za egzemplarz do recenzji bardzo dziękuję autorce oraz Wydawnictwu NieZwykłemu.