ARS LONGA, VITA BREVIS
Mojemu pokoleniu nie trzeba było tłumaczyć tej łacińskiej sentencji (mówię o osobach z maturą). Dziś wydawca tej książki decyduje się przełożyć to czytelnikowi na polski i robi to łopatologicznie: „Życie krótkie, sztuka długa” (Hipokrates). Aż chciałoby się krzyknąć „o tempora, o mores!”, tylko kto to dzisiaj zrozumie?
Działalność wydawcy/tłumacza/redaktora/korektora w dziedzinie słowotwórstwa również zaskakuje. Czy wiecie, kto to jest galerzysta? Mnie by wystarczył stary, dobry marszand. Ale dajmy spokój wpadkom językowym, skoro powoli stają się normą.
Debiut Pauli Hawkins „Dziewczyna z pociągu” czytałam wiele lat temu, i pamiętam, że nawet mi się to podobało. Ale wtedy miałam mniejsze wymagania. Postanowiłam się przekonać, jak tę autorkę odbiorę dzisiaj.
Wrażenia mam mieszane. Doceniam wiarygodność psychologiczną postaci. Świetnie przedstawiona postać malarki i rzeźbiarki Vanessy Chapman i jej towarzyszki życia, przyjaciółki (nie kochanki) Grace, niemającej nic wspólnego ze sztuką.
Doceniam, że jest to piękna opowieść o samotności i alienacji, zarówno artystów, jak i osób, które próbują dzielić z nimi życie. Szkoda, że tak bardzo przegadana. Jest to również opowieść o sztuce, które będzie trwać wiecznie, jeśli tylko znajdzie się choć jedna osoba, dla której ta sztuka będzie ważna.
Na pewno jednak ta opowieść, a raczej trzy opowieści, bo tylu mamy narratorów, nie jest thrillerem. Zaciekawiło mnie w opisie, że akcja rozgrywa w samotnym domu na wyspie, która przez pół doby jest odcięta od świata. Jakie to pole do popisu dla stworzenia atmosfery grozy! Niestety, zupełnie nie zostało to wykorzystane. Jeśli w tej książce pojawia się jakiś „thrill” to dosłownie na ostatnich kilku stronach.
W zagadce kryminalnej chodzi o to, by wyjaśnić historię tajemniczego zniknięcia męża malarki (gdy rozgrywa się akcja, Vanessa już nie żyje, więc sięgamy głęboko w przeszłość). Tajemnicą jest również to, dlaczego artystka nie zapisała w testamencie swojej spuścizny najwierniejszej towarzyszce życia, tylko byłemu kochankowi, „galerzyście” (szkoda, że nie galernikowi), z którym kiedyś bardzo się poróżniła, z procesem sądowym włącznie. Te zagadki zostają nawet sensownie wyjaśnione, ale satysfakcja z takiego rozwiązania jest raczej letnia.
Dzieje się tak dlatego, że autorka nie mogła się zdecydować, czyją historię opowiada, więc opowiedziała trzy, każdej poświęcając tyle samo uwagi. Główną bohaterką może być zarówno Vanessa (opowieść o samotności artysty, dla którego najważniejsza jest jego sztuka), jak i Grace (opowieść o samotności towarzysza życia artysty, skupionego na własnej sztuce), a nawet Becker (kustosz muzeum, który jest kimś na kształt detektywa), ponieważ jego życie osobiste i fascynacja sztuką Vanessy odrywa w powieści niebagatelną rolę.
Tak naprawdę, to sztuka odgrywa w tej książkę główną rolę, a nie wiem, czy to jest dobra rekomendacja dla thrillera.
Zabrakło mi w tej książce odpowiednich proporcji: czegoś było za dużo, czegoś za mało, czegoś brak, więc końcowy efekt też taki sobie. No można przeczytać, ale…