Londyn, 1896 rok. Detektyw William Arrowood, aby przerwać zawodową stagnację przyjmuje zlecenie od państwa Barclay’ów. Małżeństwo pragnie odzyskać kontakt z córką Birdie. Jej rodzice obawiają się, że jej świeżo upieczony mąż chce odciąć ją od rodziny. Arrowood jest przekonany, że to będzie jedna z najłatwiejszych spraw, z jakimi dotąd musiał się mierzyć. Nic bardziej mylnego! Arrowood i jego współpracownik Barnett będą musieli nieźle się nagimnastykować, aby dotrzeć do Birdie. Sytuacja jest bardziej skomplikowana, niż mogli się spodziewać, a nowo odkryte fakty skutecznie ich dezorientują, stawiając w niekorzystnym świetle zarówno rodzinę Birdie, jak i krewnych jej męża. Kto jest katem, a kto ofiarą? To pytanie bardzo długo będzie zadawał sobie William Arrowood.
Cieszę się, że za sprawą powieści Mick’a Finlay’a znów wracam do XIX – wiecznego Londynu i do biura Williama Arrowooda. Ten ekscentryczny detektyw niemal od razu zyskał moją sympatię i tutaj nic się nie zmienia. Mogę rzec, że u niego wszystko „po staremu”. Nadal uwielbia laudanum i stara się być detektywem emocji. Kwestia jego uczuć do Sherlocka Holmes’a też pozostaje bez zmian – William szczerze go nie znosi i co rusz wytyka mu błędy. Arrowood jest zabawny, uparty jak osioł i nieprzewidywalny. Mnie do siebie przekonał.
Pozytywnie zaskoczyła mnie także Ettie – siostra Arrowooda. W poprzednim tomie schowna była w cieniu brata, tutaj wreszcie z niego wychodzi, udowadniając, że kobiety również są silne, błyskotliwe i potrafią poradzić sobie nawet w ekstremalnych warunkach.
Narratorem powieści, podobnie jak w poprzednim tomie, jest współpracownik Arrowooda, Norman Barnett, który skrupulatnie i, na ile to możliwe, obiektywnie stara przedstawić wydarzenia, których stał się częścią. Barnett nie stawia swojego szefa na piedestale. Szczerze opowiada o słabościach szefa, niejednokrotnie mu je wytykając.
Arrowood i Barnett to nie jedyni kluczowi bohaterowie tej powieści, jest nim również XIX- wieczny Londyn, który tym razem odkrywa swoje ciemniejsze oblicze. Bieda, strach, szpitale psychiatryczne, chorzy ludzie odrzuceni przez społeczeństwo, nielegalne interesy i mroczne tajemnice skrywane od lat.
Drugi tom o detektywie Arrowoodzie jest, w moim odczuciu, bardziej dopracowany. Bohaterowie stali się dla mnie bardziej wiarygodni, a obraz XIX- wiecznego Londynu zyskał na intensywności. Muszę jednak przyznać, że momentami warstwa stylistyczna opowieści nieco „szwankuje”, a zagadka kryminalna nie jest zbyt skomplikowana. Mimo to, powieść potrafi zaabsorbować czytelnika.
„Głęboki grób” propozycja dla miłośników lekkich kryminałów i ekscentrycznych detektywów, którzy potrafią zaskoczyć niejednego czytelnika.