Śmierć i życie to splątane ze sobą dwa zjawiska tudzież abstrakty, pojęcia - niczym w niekończącej się pętli procesów, bez wyraźnego początku i końca. Od zarania dziejów towarzyszą one każdemu organizmowi żywemu na Ziemi, tym bardziej istotom rozumnym, świadomym i inteligentnym, jak na przykład gatunek ludzki. Zbiorowość Homo Sapiens nauczyła się żyć zgodnie z wyznaczonym temu gatunkowi, wpojonemu dzięki ewolucji, instynktem życia i śmierci: pod względem czysto biologicznym i adaptacyjnym, niestety, chcąc tego czy nie, rodzimy się by spełnić swoje funkcje, a potem aby umrzeć. Czyż nie jest to więc swego rodzaju paradoks naszej egzystencji? Nie powinno się ronić łzy i ubolewać nad tym, że kiedyś w końcu to ,,Pani Śmierć” odziana w czarny smolisty płaszcz, ukryta w wiecznym mroku, zapuka do ,,drzwi” naszego istnienia tylko po to, aby się w końcu o nas upomnieć.
Każdy przedstawiciel gatunku ludzkiego, każda osoba spośród 7 miliardów istnień, jest bardzo ważną częścią trwającego od eonów lat biologiczno-chemicznego cyklu przemian na Ziemi, gdzie w tym przypadku nie istnieje – a raczej nie powinno istnieć - pojęcie ,,życia i śmierci”; wszystko to funkcjonuje biologicznie bez ścisłego początku i końca, jakby cała nasza planeta wciąż trwała w cudownym obiegu pierwiastków i związków chemicznych po całym swym jestestwie, zlewając się w byt o innej kategorii egzystencji, który można by określić ,,obiegiem materii” lub ,,obiegiem życia”.
Na trzeciej planecie od Słońca jest pod tym względem co najmniej doskonale - jakby zadziałał na jej powierzchni efekt superdeterminizmu: życie miało się pojawić tu o określonym momencie i wyewoluować do określonych form. I tak też się stało. Ziemia swój globalny łańcuch życia we wszystkich środowiskach, które życiu nam znanemu są przyjazne, rozwija przeszło 3 miliardy, gdzie ostatnie około 120 tysięcy lat z nich płynnie wypełnił w jednej z odnóg królestwa zwierząt planety, człowiek, gatunek Homo Sapiens. Dlatego też niniejszy wstęp do opisu i recenzji "Co mówią kości" - nowej książki autorki bestsellerowego już tytułu "Co mówią zwłoki" Sue Black – bardzo dobrze określa to, jak szczególnie to właśnie ludzie związani są z Ziemią; określa także to, jak mechanizm biologiczny i ewolucyjny, który nas stworzy pomaga uwypuklić to, jakimi ,,wewnętrznie” jesteśmy istotami, czym się zajmujemy, czy, jak ogólnie wyglądamy, lub odnosząc się do tego samego, ale w czasie przeszłym: jak biologia/anatomia człowieka pomaga uwypuklić kim człowiek był za życia, jak prezentowała się jego fizjonomia, jeśli już nie żyje.
Nasz umysł jest tak skonstruowany, że nader wszystko zawsze, ale to zawsze gdy znajdzie się ku temu okazja, będzie dociekał tego, co kryje się ,,po drugiej stronie” danego empirycznie wytłumaczalnego zjawiska lub procesu: czy da się go zrozumieć głębiej, poznać wielowarstwowo; czy wiemy na pewno o tym czymś wszystko co dała nam możliwość poznać nauka? Jeśli antropologia sądowa, którą to zajmuje się pani Black, autorka omawianego tytułu popularnonaukowego z zagłębia medycyny sądowej i nauk pokrewnych, "Co mówią kości", potrafi przyczynić się do wyjaśnienia wielu tajemniczych śmierci, rozwiązania trudnych spraw sądowych etc., a tym samym do wpłynięcia na sferę emocjonalną osób związanych z denatem, którego to zwłoki się bada i sprawy wyjaśnia, to znaczy to tylko jedno: ludzie inaczej postrzegają życie drugiego człowieka lub innych ziemskich organizmów żywych, niż można to sobie początkowo wyobrazić. Nie mamy raczej w zwyczaju uznawać egzystencji człowieka opisując ją przykładowo, jako czysto biologiczne funkcjonowanie góry mięsa zawieszonej na rusztowaniu z kości, z miękkim narządem na samym jego szczycie; to samo można odnieść w stosunku do drobnych zwierząt, jak stawonogi, mówiąc o nich, jako o sprawnie przemieszczającej się masie miękkich tkanek owianych w delikatny pancerzyk. Mówiąc dodatkowo, to my ludzie posiadamy wysoko wyspecjalizowany mózg, dość zaawansowany narząd, o potężnej mocy obliczeniowej, który - co ciekawe – posiada obszary, które rozwinęły u człowieka otwartość na emocje, subiektywność, na to co niematerialne, na życie pośród ludzi i wśród ludzi.
Poprzednia publikacja Sue Black wywarła na mnie w miarę wygórowane, czy nawet ,,średnie" wrażenie, lecz wiem na pewno, że zabrakło mi w niej surowego antropologicznego wyrachowania, wraz z tą naukową pragmatycznością i ,,a-emocjonalnym zimnem”, gdzie wybijała by się samej nauki, jej surowo objaśniane terminy i szczegółowe opisy związane z szczegółami pracy typowego antropologa sądowego. Z drugiej strony, czy nie jest tak, że świadczy to u autorki o tym, iż ,,normalny”, nieodbiegający od emocjonalnej zwyczajności, człowiek nie jest stworzony do traktowania wszystkiego poprzez ,,doświadczenie, analizę i rozkład na czynniki pierwsze”? Że nie możemy wszystkiego nazywać po imieniu? Sztuczna Inteligencja na pewno na dzień dzisiejszy zaawansowania technologicznego swych zdolności, nie jest w stanie na podstawie danej części ze znalezionego szkieletu człowieku opowiedzieć o nim to samo, co mówi o tym znalezisku antropolog. Cóż, jak widać siła przewagi jednostki ludzkiej, a zatem i całej zbiorowości, którą tworzy, nad łańcuchem czy też - jak kto woli to określić - piramidą ziemskiego życia (jak i sztucznego, a chodzi w tym względzie o SI), przypominającego ogromną, rozłożystą sieć neuronową, tkwi w galaretowatym narządzie, który daje człowiekowi nadzwyczajną moc rozumienia siebie, swoich potrzeb i także tego, co go otacza; który to ofiaruje mu moc rozkładania na składowe i podstawowe komórki wszystkiego, co jego organizm przejmie od świata, w którym jest zanurzony. Dzięki mózgowi funkcjonujemy w sposób fenomenalny, jak żadne inne zwierzę, jak żaden najbardziej mega-zaawansowany komputer wykorzystywany przez najpotężniejsze organizacje na świecie. Dzięki wyjściu poza biologizm nasz gatunek jest w stanie odpowiedzieć sobie na pytanie, jak i stwierdzenie, które stawia autorka publikacji samym jej tytułem: ,,Co mówią kości?”.
Kontynuacja wcześniejszej pracy Sue Black, zachowuje styl twórczy i dryg pisarski znany z pierwszej pozycji autorki. Pojawiło się też kilka ,,wzmocnień”: antropolożka zbliża się do geniuszu i wyjątkowości literatury tej tematyki pochodzącej wprost od Billa Bassa, twórcy legendarnych "Śledztw na Trupiej Farmie". Zastanawia mnie więc – może i tyczy się to i Was, jeśli uważacie podobnie – dlaczego pani Black nie zaczęła z taką pompą i zacięciem, z tak skrzętnie omówionym tematem swojej pracy w danym tomie, jak zrobiła to w "Co mówią kości"? Dlaczego nie potrafiła połączyć dwóch książek w jedną obszerniejszą publikację? Czy miałoby to dla czytelnika znaczenie? Sądzę, że dla specjalisty z zakresu medycyny sądowej nie do końca, jednak dla laika lub kogoś zaangażowanego w to, jakby to było ciekawe hobby i pasja, miałoby to znaczenie. Nowa książka Sue Black powinna być jednak tą pierwszą: jest ścisła, konkretna, obszerna, a nie brakuje jej również inteligentnej warstwy emocji, pozbawionej nadmiernego lania wody i zapełniania stron. "Co mówią zwłoki" powinno być swego rodzaju suplementem, nieco stronicowo zwężonym, owocującym w ciekawsze, bardziej skierowane do czytelnika dorosłego, dodatkiem. Ale to tylko moje zdanie – część subiektywna opinii o cyklu popularyzującym mimo wszystko ciężką ,,do przełknięcia”, a gdzie dopiero do nauki, antropologię sądową i całą pozostałą gałąź specjalizacji medycyny sądowej.
Dużym plusem, o którym nie wspomnieć w niniejszej recenzji tudzież omówieniu tej publikacji, byłoby grzechem, jest fakt, że jako całość spełnia się ona w roli solidnej opowieści o anatomii i fizjologii człowieka, ujętej w odpowiednią, przychylną dla większości z nas narrację; ujętej w swego rodzaju elementarz anatomiczny, z pomysłowym, momentami zakrapianym lekkim humorem i kontrastującymi do tego przykładami z pracy zawodowej autorki, wyjaśnieniem odnośnie tego, jak zbudowane są, jakie pełnią funkcje odpowiednie części układu kostnego człowieka. Zresztą sama książka ma okładkę w grafitowym kolorze z wyraźnie zaznaczonym pośrodku jej tytułem, gdzie na ciemnym tle ciekawie uwydatniają się kończyny górne człowieka – narysowane niczym magicznym pociągnięciem szkicownika anatomicznego. Publikacja obarczona jest, jeśli tak to można ująć, ,,odpowiedzialnością rzetelności" Sue Black. Antropolożka łączy styl naukowy pisania ze swoim typowo reportażowo-felietonowym kunsztem (tak, w ten sposób autorka kreuje całość książki w bardzo rozpoznawalny swej twórczości sposób; w "Co mówią zwłoki” wyróżniła się tym wyraźnie, robiąc to w miarę dobrze), oddając w ręce czytelnika kawał solidnie wykończonej roboty, zaakcentowanej tytułami rozdziałów, a tym samym budową przelanej i zawartej tu treści, tak, jak zbudowany jest ludzki szkielet. Czyż samo to nie wyłania nam na starcie odpowiedniej systematyki i swego rodzaju symetrii; czy pani Black nie przybliża nas jeszcze bardziej do tajników swojej pracy; czy w ten sposób nie okazuje nam tego, jak bardzo zależy jej na tym czym jako antropolog się zajmuje, i jaką do tego zawodu i jednocześnie powinności ku wymierzeniu sprawiedliwości czuje ogromną połać szacunku? "Co mówią kości" oddaje pełną i długą odpowiedź na te pytania.
Niniejszym omawiana i recenzowana publikacja, zdaje się jest bardziej inteligentną i emocjonalną – jeśli chodzi o odbiór przez ogół czytelniczy – w stosunku do poprzedniczki z cyklu, pracą. Owszem, zdarzały się tu mniejsze i większe fragmenty, gdzie było zbyt ,,anatomicznie” i zbyt profesorsko. Ale były też momenty – części pracy ukazujące ważne dla autorki chwile z jej życia, które zaważyły na tym w jakim kierunku popchał ją los: napaść seksualna przez bliską jej rodzinę osobę – poważne, ociekające dramaturgią, jakby żalem i współczuciem kierowanym do autorki. W porównaniu do poprzedniej publikacji Black z serii "Co mówią…", ta książka jest o wiele, wiele spójniejsza, bardziej barwna i ogółem... lepsza.
Co istotne, antropolożka mimo iż nie jest tą bezpośrednią częścią brytyjskiego, nazwijmy to, Sądownictwa i Wydziału Sprawiedliwości, jako specjalista z zakresu medycyny sądowej współpracuje z tymi organami i wydziałami - Sue uwypukla to, iż osobiście czuje się odpowiedzialna za to by zawsze dążyć do wymierzania adekwatnej do przypadku śledczego itp., sprawiedliwości, wyjaśnienia sprawy i szukaniu winnych (jeśli chodzi o morderstwo, gwałt, tajemniczy wypadek etc.). A wszystko to na podstawie tego ,,co powiedziały jej kości”.
Sue Black dąży do rozpowszechniania wiedzy i metod naukowych, np. w Sądzie, które pomogą określić, że: na podstawie danej części/fragmentu/struktury kości da się ustalić wiek osoby, do której należały te kości. I zawsze określanie wieku przy danym stanie szkieletu lub jego części powinno odbywać się poprzez metody naukowe... I tylko naukowe. I to się nazywa poświęcenie, i to się nazywa pasja zamknięta w ponad 300 stronach tytułu "Co mówią kości".