„Anioł stróż” to już czternasty tom bardzo lubianej przez mnie serii opowiadającej o niesamowitych przygodach nastoletnich tajnych agentów. W powieści kontynuowane są wątki, które pojawiły się w „Republice”. Agenci CHERUBA po raz kolejny podejmą walkę z klanem Aramowów, przy czym akcja tego tomu - podobnie jak było to w „Republice” – nie będzie skupiała się na poczynaniach młodych agentów tajnych służb, a na losach nie związanego bezpośrednio z organizacją wywiadowczą trzynastolatka - Ethana Aramowa.
Ethan, którego czytelnik miał okazję poznać w poprzednim tomie serii, został przewieziony do Kirgistanu i zamieszkał wraz ze swą rodziną – babcią oraz wujem Leonidem, który najprawdopodobniej zabił matkę chłopaka. Trzynastolatek jest jedynym łącznikiem umożliwiającym tajnym służbom śledzenie poczynań klanu przestępców. Chłopak nie ma łatwo, jego brutalni kuzyni dają mu w kość, a ciągła kontrola znacznie utrudnia mu kontakty z jedynym przyjacielem – Ryanem. Światełko w tunelu pojawia się, kiedy babka Ethana postanawia wysłać go do szkoły w Dubaju. Niestety w trakcie podróży Leonid porywa swego siostrzeńca, który od tej pory będzie zmuszony walczyć o własne życie.
Robert Muchamore uraczył mnie kolejną fajną, pełną napięcia powieścią sensacyjną, chociaż muszę przyznać, że pierwsze dwanaście tomów, w których głównym bohaterem był James Adams prezentowało się lepiej. Nie wiem czy przemawia przeze mnie sentyment za bohaterem, z którym niezwykle się zżyłam, czy szkopuł tkwi w nowym sposobie prowadzenia narracji – w nowych tomach serii autor ogranicza opisy działań cherubów, Muchamore skupia się na opisach poczynań innych bohaterów niezwiązanych z tajną jednostką. Brakowało mi opisów codziennego życia cherubinów, opisów ich zajęć w ośrodku szkoleniowym. Z nowymi bohaterami jakoś trudniej mi się zżyć – może dlatego, że to już nie oni grają pierwsze skrzypce w tej opowieści? Kontynuacja serii oferuje czytelnikowi nową jakość i jako fance serii nie pozostaje mi nic innego, jak zaakceptować ten fakt.
Nie wciągnęłam się w fabułę „Anioła stróża” od pierwszych stron, mimo to uważam, że ta powieść była dobra – nie tak świetna jak wspominane wcześniej części opisujące przygody Jamesa, ale nadal interesująca i od pewnego punktu dość absorbująca. Kolejna powieść Roberta Muchamore’a okazała się dynamiczną, trzymającą w napięciu książką, która dostarczyła mi kilku godzin przyjemnej rozrywki. Na koniec dodam tylko, że osoby, które chciałyby sięgnąć po ten tom bez znajomości „Republiki” nie muszą się obawiać, autor bardzo zręcznie wplótł w tekst „Anioła stróża” krótkie streszczenie kluczowych dla zrozumienia fabuły wydarzeń, które miały miejsce w poprzednim tomie.
Jeśli jesteście fanami cyklu stworzonego przez Roberta Muchamore’a, nie muszę namawiać Was do lektury „Anioła stróża”. Jeżeli nie mieliście do tej pory styczności z prozą tego pisarza, a jesteście ciekawi, czy seria CHERUB sprostałaby waszym gustom, to proponuję sięgnąć po któryś z pierwszych dwunastu tomów serii.