Po przeczytaniu pierwszych rozdziałów miałam wrażenie, że główna bohaterka będzie kopią Anastasii Steele z „50 twarzy Greya”. Seks, przemoc, ślepa miłość, a do tego wszystkiego jeszcze mieczonośna Anielica Cheru, która tak jak wewnętrzna bogini Anastasii prowadziła z Adeliną dialogi, pouczała ją, wspierała i ostrzegała.
Już chciałam nadać książce etykietę marnej kopii Greya, kiedy losy bohaterki „powędrowały” w inną, bardziej życiową, osadzoną w polskich realiach i lekko sensacyjną stronę.
Skupiona na wątku miłosno-erotycznym zaczęłam dostrzegać, że Adelina została bardzo pokrzywdzona przez życie. I może dlatego zaczęła odpychać to, co przytrafiało jej się dobrego i wspaniałego. Nieuleczalna choroba, gwałt, nieudany związek z ojcem jej pięcioletniej córki. Prawdopodobnie to przytłumiło jej rozsądek i zamknęło serce, chociażby na miłość ze strony Krzysztofa, a później….?
Moim zdaniem Adelina, stworzona przez autorkę jest osobowością bardzo skomplikowaną, pełną sprzeczności, paradoksów, a czasami wręcz tajemniczą. Skąd my to znamy? Która z nas w życiu nie „sparzyła się” chociaż wiedziała, że jej obiekt westchnień nie jest ideałem? Która z nas mimo podejrzeń, że nasz facet kłamie, że coś ukrywa, nie chciała choć przez chwilę poczuć się pożądaną, piękną i bezpieczną w jego ramionach? Nawet jakby to miało trwać tylko chwilę? Która z nas nie ma za sobą trudnej, gorzkiej relacji? Jak dla mnie Adelina nie jest ani mdła, ani naiwna. Mimo, że początkowo zgadzałam się z tym, co przeczytałam w niektórych recenzjach. Wydaje mi się, że Adelina po cierpieniach, jakich doświadczyła, próbowała znaleźć schronienie i miłość tam, skąd płynął tylko ból. Czyli to, co było jej najbliższe i najbardziej znane w ostatnim okresie życia. Dodatkowo Jan, dla którego do reszty straciła głowę, dawał jej sprzeczne sygnały. Łączyły ich bardzo namiętne chwile, które dla Adeliny były absolutnym zaskoczeniem i nowością. Można powiedzieć, że przy nim odkryła swoją seksualność i kobiecość. Z drugiej strony nie darzył jej uczuciem, którego tak potrzebowała. Często stosował przemoc i traktował jak obiekt seksualny. Adelina z natury ufna i kochająca ludzi nie mogła pogodzić się z faktem, że dusza Jana przesiąknięta jest złem w czystej postaci. Rozpaczliwie chciała w nim odnaleźć choćby odłamki człowieczeństwa i miłości. Na pewno całości nie ułatwiały jej narkotyki, którymi faszerował ją wybranek. One również zaburzały jej myślenie.
Autorka na swoim blogu zapowiedziała, że pisze drugi tom thrillera. Jestem ciekawa kim tak naprawdę okaże się Jan, co zrobi Paweł i czy bohaterka odzyska wewnętrzną siłę i posłucha swojej Cheru?
Kiedy spojrzałam na bohaterkę ciut inaczej niż sugerowały pozory, książka wciągała mnie coraz bardziej. Z przyjemnością czytałam ciekawe metafory i specyficzny dla autorki sposób doboru słów. Pozytywnie zaskoczyło mnie to, że w tak krótkiej powieści autorka pokusiła się o różne formy i styl. Poza zwyczajową treścią książki znalazłam tam ciekawe listy czy próbki twórczości młodych pisarzy itp. Co prawda można było wyczuć, że pani Anna Daszuta nie pisze od „zawsze” – niejednokrotnie gubiłam się w czasie, czułam niedosyt opisu niektórych scen czy sylwetek bohaterów – ale mimo tego, książka mi się podobała.
Przy drugim tomie zachęcam panią Annę Daszutę o bardziej szczegółowe treści erotyczne. Dialogi bohaterów były bardzo pikantne, ale mi brakowało wprowadzających w nastrój opisów sytuacji.
Z niecierpliwością czekam na dalsze losy Adeliny.
Weronika Małek