Niebo-piekło. Dobro-zło. Diabły-anioły. Prawda-kłamstwo. Pełen kalejdoskop przeciwieństw. Wartości pozostających w stosunku do siebie w znacznej opozycji. Ale czy na pewno? Czy naprawdę tak bardzo się między sobą różnią? Myślę, że po przeczytaniu książki "Ja, anielica" autorstwa Katarzyny Bereniki Miszczuk, ta granica znacznie się zatrze. O ile całkiem nie zniknie.
Jest to kolejna powieść tej autorki, w której poznajemy dalsze losy Wiktorii Biankowskiej. W poprzedniej części, zatytułowanej "Ja, diablica", Wiktoria rozpętała piekło... w piekle. Co zrobi w tej odsłonie? Oj, czuję, że polecą pióra. I to anielskie! Akcja rozpoczyna się cztery miesiące po zakończeniu piekielnych zmagań. Wiktoria pędzi szczęśliwy żywot z ukochanym Piotrem, czasami czując tylko lekki niepokój. Dziwne obrazy, niepokojące wspomnienia, szalone myśli. To wszystko ciągle jej towarzyszy, lecz Wiktoria nie może sobie dokładnie przypomnieć, co to oznacza. Ale czytelnik już wie, że to może być symbolem jednego: nadprzyrodzone siły znowu dadzą o sobie znać. I tak, gdy główna bohaterka zawodzi się na swoim ukochanym, na scenę wkracza przystojniak-diabeł Beleth. A także złośliwy Azazel i beztroska Kleopatra. Również archanioł Gabriel będzie miał znaczącą rolę, nie wspominając o aniele Moronim.
Rozpoczyna się nowa rozgrywka, Wiktorii wraca pamięć i już wie, co wydarzyło się w przeszłości. Nie wie jeszcze, jakie zadanie tym razem postawią przed nią przebiegłe diabliska. Bo czego może chcieć upadły anioł, który strącony do Piekła, tęskni za wolnością? Na pewno będzie potrzebował śmiertelniczki z Iskrą Bożą. Tak więc Wiktoria zaczyna znowu swoją nieziemską przygodę, tym razem krążąc między niebem a piekłem. W ślad za nią rusza zakochany w niej Piotr, który stał się ofiarą niecnego spisku mieszkańców piekiełka. Akcja toczy się w iście piekielnym tempie, przeciwności losu spadają na bohaterów jak gromy z jasnego nieba. Ci źli nie do końca są tacy okropni, ci, co powinni świecić przykładem, okazują się być cwaniaczkami, dla których ważne są tylko własne pragnienia i niespełnione marzenia. A w tym wszystkim Wiktoria, która miota się pomiędzy uczuciem do swojego chłopaka i niejasnym pociągiem do czarującego diabła.
Jak tym razem zakończy się ta nieprawdodobna historia, kto wyjdzie obronną ręką z anielsko-diabelskiej rozgrywki? Kogo wybierze Wiktoria? To na pewno pytania, które będą nasuwać się podczas lektury tej książki.
Po raz kolejny dałam się wciągnąć w tę diabelską grę, a nie sądzę, żeby ktoś stosował tutaj jakieś nadprzyrodzone sztuczki. Myślę, że to zasługa zgrabnej narracji, wyrazistych bohaterów i świetnie poprowadzonej akcji. W natłoku zagranicznej "paranormalnej" literatury mamy swoją własną diablicę i anielicę w jednej osobie. A także towarzyszących jej przystojniaków, "niegrzecznych" chłopców z piekła, którzy wiedzą jak namieszać w niewieścich głowach.
Książka bawi, wciąga, jest świetna rozrywką i powodem, dla którego warto oderwać się od przyziemnych spraw i poszybować wraz z mieszkańcami Nieba. Trzeba tylko uważać, żeby nie wylądować w pobliżu Jeziora Czasu, albo nie dać się w dyskusję z Drzwiami, bądź dać się namówić na herbatkę przez jasnowłosego putta. Jeśli uda się wam tego uniknąć... to może wyjdziecie obronnym skrzydłem. Polecam.
http://agnesscorpio.blogspot.com/2011/11/katarzyna-berenika-miszczuk-ja-anielica.html