Książka jest kontynuacją "U mnie zawsze świeci słońce". Opowieści o życiu mieszkańców małej wioski El Hoyo, a także, a właściwie przede wszystkim, o przygodach naszych głównych bohaterów: Victorii i jej męża Joe.
Mija prawie pięć lat od czasu przeprowadzki Anglików do Hiszpanii. Remont domu dobiegł końca, małżeństwo zaaklimatyzowało się na dobre, rdzenni mieszkańcy w pełni zaakceptowali Państwa Twead i tym samym stali się oni pełnoprawnymi członkami lokalnej społeczności.
Ale nie myślcie przypadkiem, że życie na prowincji może być senne i nudne :)
W książce nadal towarzyszą nam bohaterowie, których zdążyliśmy już dobrze poznać w pierwszej części tej opowieści. Niezawodny Geronimo (fan Realu Madryt) i jego osioł, rodzina Paco, nadal zaniepokojona, że ich córka Sofia nie wyszła jeszcze za mąż, Judith i jej Mama (oraz związana z nimi historia hodowli roślin poprawiających staruszce nastrój).
Pojawiają się również nowe postacie. Prym wiedzie liczna rodzina Ufarte, która wraz ze swoją suczką o imieniu Fifi, wprowadza się do sąsiedztwa.
Babcia Ufarte, wiecznie śpiąca w fotelu, piątka dzieci Ufarte pełnych niespożytej energii, Tata i Mama Ufarte oczekujący kolejnego dziecka, ciocia Lola Ufarte, która przykuwa spojrzenia i powoduje westchnienia męskiej części mieszkańców miasteczka i wspomniana wyżej Fifi, która upatrzyła Joego na swoją „ofiarę”. Wszyscy oni sprawiają, że podczas czytania, uśmiech ponownie nie schodził mi z twarzy. A jeśli chodzi o zwierzęta, oprócz kur, pojawia się kocia rodzina z Kot-Mamą na czele, które również dodają kolorytu całej historii.
Jest tylko jedna rzecz, która nie daje Victorii spokoju. Od pewnego czasu, ma wrażenie, że Joe nie jest tak szczęśliwy jak ona i zastanawia się nad przyczyną takiego zachowania swojego męża. Za chwilę minie okres próbny wyznaczony w „pięcioletnim planie”. Czy to możliwe, że Joe będzie jednak chciał wrócić do ich dawnego życia w Anglii? Victoria próbuje wybadać, o co tak naprawdę chodzi. Wynik jej „śledztwa” będzie zaskakujący.
Dzięki tej książce poznamy bliżej tradycje i zwyczaje świąteczne, a także noworoczne panujące w Hiszpanii. Przekonamy się również jak mieszkańcy Półwyspu Iberyjskiego dopingują swoich piłkarzy podczas rozgrywek Mundialowych. Wyniesiony na ulicę telewizor i kanapa, to podstawa, bo przecież takiego wydarzenia nie można oglądać i przeżywać w samotności.
Podobnie, jak w poprzedniej części pamiętników, tutaj również możemy sięgnąć po nowe przepisy kulinarne regionalnej kuchni. Dodatkowo książka wzbogacona została o zdjęcia i linki do filmików na youtube, które powodują, że rzeczy i zdarzenia opisywane przez Vicky, stają się jeszcze bardziej bliskie i wręcz namacalne.
Jeśli macie ochotę na relaksujący i odprężający wieczór, sięgnijcie po ten tytuł i przenieście się do cudownej Andaluzji :)