Jest to dosyć obszerna książka, ale bardzo ciekawa, dlatego czytanie jej nie stanowi obciążenia. Wstęp napisał Władysław Bartoszewski. Całość autor oparł na serialu BBC. Zdaje mi się, że oglądałam ten serial na Visat History. taki sześcioodcinkowy. Autor swoje świadectwo o obozach koncentracyjnych oparł na zeznaniach świadków dla BBC, ale także na dokumentach, jakie pozostały, choć sam mówi, że ekipa Hitlera raczej unikała form pisanych, że raczej pisała eufemistycznie.
Zasadniczą wartością tej książki jest rzeczowe i dokładne przedstawienie prawdy o 'ostatecznym rozwiązaniu' oraz szczegóły i kolejność faktów. Jak się okazuje, obóz obozowi nierówny, a krematoria i selekcje na rampach były konsekwencją całej spirali zła. Już kiedyś św. Jan Paweł II napisał w którejś ze swoich książek, że zło nie powstaje jako zło samo w sobie, ale zawsze tworzy sobie 'wewnętrznie logiczne przesłanki'. Szokiem było dla mnie, że tak też było w przypadku ludobójstwa Żydów europejskich, że w przypadku Holokaustu sprawdziło się powiedzenie 'od kłębuszka do jabłuszka'. Autor udowadnia, że kolejne etapy mordowania Żydów wynikały 'jedne z drugich', bo a to 'potrzeba terenów na Wschodzie', a to 'brak żywności', a to 'nie zakończona po 2 tygodniach wojna z ZSRR', a to 'szok psychiczny' dla Einsatzengruppen, gdy 'mordowali Żydów na Wschodzie, stąd pomysł najpierw na mordowanie za pomocą spalin, potem na komory gazowe i Cyklon B'. Jednocześnie pracowano nad 'efektywnością' obozów, co autor opisuje, pokazując różnice pomiędzy obozami pracy, obozami koncentracyjnymi i obozami śmierci. Wyjaśnia też dlaczego w Auschwitz pozostały budynki, a Bełżec i Sobibór to puste pola. Wyjaśnia różnice pomiędzy obozami na terenie Polski a Niemiec i pomiędzy poszczególnymi obozami. Różnice były - w ilości komór, w wyżywieniu, w różnicach pomiędzy osadzonymi., a wszystko to zmieniało się, bo - co już napisałam - naziści ciągle udoskonalali swoje fabryki śmierci. Autor odpiera też zarzuty stronnictwa podważającego istnienie krematoriów.
Zastanawia się i szuka autor zeznań byłych uczestników tego procederu ze strony niemieckiej. Czy przeżywali? Czy mieli poczucie uczestnictwa w przestępstwie? Szokujące jest to, że z punktu widzenia oficera SS rozkaz 'pracy' w obozach był dla nich lżejszy niż inne rozkazy. Oni wiedli tam miłe życie, bo po pierwsze występował ścisły podział funkcji, po drugie oni wierzyli w to co robią, po trzecie - byli tam bardzo ważni, mieli darmowych niewolników, których byli panami życia i śmierci, mieli też 'z tych więźniów' ciągłe źródło majątku.
I ta wewnętrzna logika zła, dla autora i dla mnie czytelniczki jest czymś przerażającym, ale i jest ostrzeżeniem. To co w efekcie jest czymś najstraszniejszym, co zdarzyło się ludzkości, co wciąż szokuje, co zdegradowało człowieka w jego możliwościach czynienia zła, w chwili jego czynienia 'napędzało samo siebie'. Każdy z jej uczestników czuł się odpowiedzialny tylko za jeden element, a nie za całość, ale w rezultacie wszyscy zbudowali Holokaust. I to jest straszne, wciąż będzie. I chyba nauka, jaka płynie z tej książki jest taka, żeby zło i rasizm powstrzymywać na początku. Bo potem to się wymyka spod kontroli.