Ten poradnik dla rodziców jak zdrowo wychowywać swoje dzieci okazuje się czymś więcej. Autorka pochodząca ze Szwecji wyszła za mąż za Amerykanina i wychowała swoje córki w Ameryce, w stanie Indiana, ale gdy były wciąż małe, wyjechała z nimi na pół roku do Szwecji, by opiekować się sędziwymi rodzicami. Miała więc pani Åkeson Mc Gurk znakomite porównanie metod wychowawczych w obu krajach, ale też podejścia do natury, do codziennego życia. To przepaść kulturowa i mentalna.
Wymieńmy kilka różnic, oto w USA można wszystko załatwić bez wyściubiania nosa z samochodu, więc Amerykanie (w przeciwieństwie do Skandynawów) nie ruszają się, według autorki większość z nich pokonuje pieszo najwyżej 300 metrów dziennie. Co więcej: „niektórzy przychodzą do supermarketów tylko po to, żeby poćwiczyć, pospacerować albo pobiegać długimi korytarzami. Jest to na tyle popularne zjawisko, że takich ludzi nazywa się mall walkers.” Jakoś więc nie dziwi, że w Ameryce w 2012 r. osiemnaście procent dzieci w wieku 6-11 lat było otyłych.
W przeciwieństwie do Ameryki, gdzie prawo własności prywatnej jest świętością, w Szwecji: „wolno przejść, przejechać rowerem, konno lub na nartach przez teren prywatny, a także zbierać na nim jagody lub biwakować, o ile nie robi się tego w miejscu bezpośrednio przylegającym do miejsca zamieszkania.” To prawo opiera się: „na zasadzie honoru, którą pokrótce można podsumować stwierdzeniem: „Nie przeszkadzaj i nie niszcz”, oraz na wierze w zdrowy rozsądek.”
W amerykańskich przedszkolach zwraca się (pod naciskiem rodziców) dużą uwagę na naukę i zdobywanie nowych kompetencji, wyścig szczurów rozpoczyna się w bardzo młodym wieku... W szwedzkich przedszkolach zaś główny nacisk położony jest na zabawę: „Niekontrolowana zabawa, podczas której można się ubrudzić, to zupełnie naturalny, a wręcz wysoko ceniony element dzieciństwa w Skandynawii.”
Bardzo ciekawie pisze autorka o różnym podejściu do przyrody, oto w wielu krajach (Ameryka!) dominuje antropocentryczny stosunek do natury, postrzega się ją jako coś odrębnego, co przede wszystkim ma służyć człowiekowi, od razu przypomina się biblijny cytat: „czyńcie sobie ziemię poddaną.” W Skandynawii przeważa podejście inne, kładące nacisk na nierozerwalny związek człowieka z naturą, na życie w harmonii z przyrodą. Dla wielu Szwedów natura staje się wręcz świętością, zastępując im religię.
Książka przynosi więcej różnic i porównań, ale od pewnego momentu niestety staje się powtarzalna, oto wspaniałą Skandynawię przeciwstawia się kiepskiej Ameryce, w gruncie rzeczy kiepskiej reszcie świata, jest w tym sporo przesady. Z drugiej strony znajdziemy w niej wiele ciekawych porad pozwalających zdrowo i szczęśliwie wychowywać dzieci.
W czasie lektury wciąż miałem z tyłu głowy pytanie: a jak to jest u nas? Czy Polska jest bliżej Ameryki, czy Skandynawii? Mam na ten temat swoje zdanie, ale każdy może odpowiedzieć wedle uznania.