Zastanawiałam się, co mam o tej książce napisać. Niezbyt często zdarza mi się, żeby nie znaleźć słów, mieć kompletną pustkę w głowie. Zadawałam sobie pytanie, czy ja na pewno czytałam tę samą książkę, co osoby, które wychwalały ją pod niebiosa, dając najwyższą ilość punktów? Ja nie znalazłam w niej nic, zupełnie nic. Przeczytałam do końca tylko dlatego, że zobowiązałam się do tego otrzymując książkę z Klubu Recenzenta. Gdybym miała Wam teraz powiedzieć o czym traktuje ta książka, to nawet z tym miałabym problem. Nie wiem… po prostu nic z jej treści do mnie nie trafiło, nic nie zostało zakodowane, wszystko natomiast zostało zapomniane z chwilą przeczytania ostatniego zdania. Poczułam jedynie ulgę, że to już koniec, że nie muszę się dłużej męczyć, i że nie wydałam na nią swoich ciężko zarobionych pieniędzy.
Jak już wspomniałam, nic z treści nie zostało w mojej głowie. Wrzucę Wam więc opis wydawnictwa:
„Nadszedł czas spełnić wolę Boga. Nadszedł czas wypełnić przeznaczenie.
W Aazh, stolicy rozciągającego się na pół kontynentu Cesarstwa, toczy się niebezpieczna gra pomiędzy różnymi siłami władającymi miastem. Cesarz, potężne Kolegium Kościoła, tajemniczy szpiedzy i gildie złodziei prowadzą swoją walkę zarówno w pałacowych korytarzach i okazałych świątyniach, jak i w mrocznych i ciasnych tunelach Podmiasta.
Ethon i Lheiam, młodzi adepci sztuki medycznej, przeprowadzają zakazane badania pod okiem ich mistrza i jego tajemniczych mocodawców. W trakcie swoich eksperymentów napotykają coś, co może wstrząsnąć miastem i całym krajem. Niespodziewanie znajdą się w samym środku niebezpiecznych intryg.”
Bohaterowie tak płascy i płytcy, że nie ma szansy do któregokolwiek się przywiązać czy polubić. Dialogi, konwersacje przez większość czasu zupełnie niezrozumiałe, jakby wyrwane z kontekstu. Do tego dziwna maniera autora do niedokańczania wypowiedzi bohaterów. Zdania kończą się wielokropkami, urwane w połowie, tak jakby sam autor nie miał pojęcia, co jego bohater chciał powiedzieć. Jeśli Pan Michał tego nie wiedział, to jak na Boga czytelnik ma się domyśleć?! A dodać należy, że książka liczy sobie około 700 stron, dużo czasu na kompletne znudzenie i zniechęcenie czytelnika. Trudno powiedzieć, w jakich czasach dzieje się akcja, Częste przeskoki w czasie powodują chaos w głowie, ilość dziwnych bohaterów nie ułatwia lektury, często trzeba się zastanowić kim dana osoba jest, czy była już wcześniej wspomniana? A może znowu wzięła się znikąd, bo akurat autor miał taką fantazję?
Ktoś w swojej opinii o tej książce napisał, że odnalazłaby się świetnie jako komiks. Zgadzam się z tym w stu procentach. W takiej formie byłaby znakomita.
Nie zdarza mi się zbyt często skrytykować książkę od początku do końca, nie znajdując nawet maleńkiego plusa. W tym przypadku niestety nie znajduję żadnego pozytywu, choć wiem, że jakieś muszę być, skoro jest tylu zachwyconych czytelników. Wygląda więc na to, że ja po prostu guzik wiem o książkach 😊 Nie staram się zresztą odgrywać roli guru książkowego, ja po prostu wiem, co podoba się MNIE. A „Imię Boga” MNIE się nie podoba. O tym czy spodoba się Wam musicie przekonać się sami.
Książkę otrzymałam z Klubu Recenzenta serwisu nakanapie.pl