"Dotyk Gwen Frost" to ciekawa pozycja dla miłośników mitologii takich jak ja. Spotykamy tu potomków legendarnych wojowników: Spartan, Amazonki, Walkirie oraz tytułową Gwen Frost, przedstawicielkę Cyganek. Jest inna niż koledzy z Akademii Mitu, którzy od dziecka trenują się do walki przeciw złu, jakie reprezentują żniwiarze i ich bóg, Loki.
"Loki – w mitologii nordyckiej olbrzym zaliczony w poczet bogów, symbol ognia i oszustwa. Małżonką Lokiego była Sigyn. Bogowie, mając Lokiego za szaleńca i psotnika, wybaczali mu wiele złych uczynków, ale kiedy przyczynił się do zabicia Baldura (boga piękna), oraz uniemożliwił mu powrót z zaświatów, przykuli go do skały, gdzie musiał odkupić swój uczynek, przykuty łańcuchami tak, żeby padał na jego twarz okropny jad węża znajdującego się nad nim. Jego wierna żona Sigyn trzymała misę nad twarzą Lokiego i gdy ta napełniała się, Sigyn opróżniała ją - wtedy kropla jadu docierała do twarzy Lokiego i ten, trzęsąc się z bólu, powodował trzęsienie Ziemi. Wierzono, że w końcu Loki wyswobodzi się z więzów i zapragnie zemsty. "*
Misa z mitu w powieści została nazwana Czarą Łez ze względu na skapujące do niej łzy boga podczas jej opróżniania.
Do czego zdolna jest dziewczyna świadoma zdrady najbliższej przyjaciółki ze swoim chłopakiem?
Pierwsza część Akademii Mitu skupia się na dochodzeniu głównej bohaterki w sprawie śmierci jednej z uczennic, opisywanej jako najładniejsza, najbogatsza oraz, co zazwyczaj za tym idzie, najbardziej wredna i najmniej lubiana. Gwen nie może przeboleć, że nikt nie interesuje się tym, co ją spotkało, zwłaszcza rzekome przyjaciółki Justine. Dodajmy, że Cyganka nie zalicza się zbytnio do osób towarzyskich odkąd przed dwoma miesiącami trafiła do tej szkoły. Wciąż nie może sobie wybaczyć, że to z jej winy (W KSIĄŻCE POWTÓRZONE JAKIEŚ 100 RAZY. CO NAJMNIEJ) jej mama zginęła. Stało się to z tego powodu, gdyż w dniu tragedii, zaledwie kilka godzin przed tym nieszczęsnym wydarzeniem, będąc w szkole (jeszcze w zwyczajnej szkole) dotknęła szczotkę do włosów jednej z koleżanek i zalała ją fala wspomnień i emocji właścicielki. Dokładnie, Gwen Frost nie bez powodu jest nazywana Cyganką. Dotykając każdego przedmiotu odbiera wrażenia dotyczące jego posiadacza. W tamtej chwili dowiedziała się, że Paige jest molestowana przez ojczyma, a nie może tego nikomu powiedzieć, bo jeżeli odmówi, mężczyzna zastraszył ją, że weźmie się za jej młodszą siostrę. W momencie ujrzenia tego obrazu, Gwen wpadła w szał. W domu opowiedziała o wszystkim matce, policjantce, która złożyła wizytę rodzinie koleżanki. Niestety nie wróciła już do domu, gdyż wjechał w nią pijany kierowca, uśmiercając ją na miejscu.
Jak już ktoś trafnie zauważył, autorka chyba powtarzała wiele rzeczy, by dobrnąć jakoś do 300-nej strony.
Oczywiście w literaturze tego typu nie może zabraknąć wątku romantycznego. To był motyw, który mnie najmilej zaskoczył, a mianowicie dlatego, że bohaterka spotyka w szkole księcia z bajki, oczywiście, widzą się po raz pierwszy w życiu, ale już się w sobie zakochują, dowiadują się, że są sobie przeznaczeni i razem muszą ocalić świat przed złem. Cóż, trochę za dużo tego. Choć wiele możemy powiedzieć o Loganie, to jednak nie możemy obsypać epitetami takimi jak słodki, anielski, grzeczny. Jest to chłopak, który, o czym (kilkakrotnie) wspomina Gwen, podpisuje materac każdej dziewczynie w akademii, u której „obecnie przebywa”. Tak, prawda, książę z bajki to już przeżytek, teraz liczą się panowie typu bad boys. Na szczęście nie padli sobie pod koniec w ramiona wyznając, że zawsze darzyli się olbrzymim uczuciem (uf). Mimo że Gwen próbowała zaprosić Logana na kawę, on odmówił, a po chwili wpychał język w usta swojej obecnej zdobyczy, oczywiście wszystko na oczach Cyganki. Ciekawe, choć będzie zmuszony spędzać z nią trochę czasu, gdyż za namową wykładowców, stał się jej trenerem.
Muszę to dodać, gdyż praktycznie cały czas podczas czytania, niektóre wątki kojarzyły mi się z „Naznaczoną”, która, swoją drogą, nie jest powieścią najwyższych lotów.
* Wikipedia