'Modlitwa o deszcz' to opowieść o Afganistanie. Autorowi udało się ukazać bardzo skomplikowaną historię tego kraju przez pryzmat losów jej kolejnych przywódców, ale i poprzez losy miast, regionów i szarych ludzi. Daty mamy - jak zawsze u Jagielskiego - jedynie w kalendarium na końcu książki. Autor posługuje się barwnym, jasnym językiem, którym jest w stanie przekazać nawet mentalność opisywanych postaci. Porównania i metafory oddają myślenie bohaterów.
Mamy więc ciąg historii tego kraju, gdzie wojen było więcej niż pokoju, gdzie zwykli ludzie ciągle musieli walczyć o przetrwanie, o kawałek chleba, o naftę, gdzie naród miał do wyboru ciągłe walki poszczególnych grup wojskowych albo ateistyczny i obcy kulturowo komunizm, albo fundamentalistyczny islam według talibów. Mamy dzieje Ben Ladena i opisanie różnic pomiędzy nimi wszystkimi. Ja jestem czytelnikiem laikiem i troszkę się w tym pogubiłam, ale autor robił co mógł. Mniej więcej zachowałam orientację w tym, kto kiedy i jak podbijał. W każdym razie chciałam powiedzieć, że reportaż jest skierowany zarówno do znawców tego regionu, jak i laików takich jak ja. Obie grupy będą równie się zachwycać tą książką.
Autor pisał o mentalności Afganów, pisał z podziwem o ich odporności, o tym, jakie wartości są u nich cenione wysoko, a jakie nisko. Rzeczywiście dowiedziałam się więcej o tym kraju, o tym regionie. Nie ma sensu zestawiać ich z naszym zestawem wartości, bo etnologia jako nauka stawia to jako kardynalny błąd. Każda kultura to osobny wszechświat.
Bardzo ciekawe były też fragmenty, które opisują różne miasta i wioski w czasie różnych epok, różnych najeźdźców. Jagielski pisze, że mieszkał wiele lat w Afganistanie i te momenty opisuje zarówno ze swoich obserwacji, jak i z punktu widzenia konkretnych osób.
Moim zdaniem Wojciech Jagielski nie bez racji został okrzyknięty następcą Kapuścińskiego. Jego pióro pisarskie to majstersztyk. Tak jak Kapuściński, Jagielski pokazuje dany kraj z jego przywódcami, mieszkańcami i historią, ale z tego wszystkiego wyłania się coś więcej, jakaś myśl przewodnia. Tutaj, według mnie, jest nią fundamentalizm religijny. Autorowi udało się pokazać przyczyny i uwarunkowania, gdy dany kraj jest podatny na taki fundamentalizm. W Afganistanie były to lata wojen, nieporządek i gwałty, rabunki i przestępstwa. Ludzie chcieli spokoju i władzy, która uspokoi im świat wokół za nich. Dlatego też godzili się na talibów. A sami talibowie - w książce ukazano ich po całych rozdziałach bałaganu, wojen i Kabulu bez prądu, w gruzach i pod ostrzałem. Oni nieśli nadzieję na ład. A ich restrykcyjne przepisy? Jagielski opisuje, ze wprowadzano je stopniowo. Groźne skutki widać było dopiero po jakimś czasie.
I to jest nauka płynąca z tej książki. Że zło zawsze idzie pod płaszczykiem dobra.
Na koniec o formie, w jakiej przyswoiłam sobie tę książkę. Słuchałam w wykonaniu pana Ksawerego Jasieńskiego. Kocham ten głos. Po raz kolejny mnie nie zawiódł. Jest dostojny, po mistrzowsku interpretujący.
Polecam. Lektura trudna, ale znakomita.