Często na widok kogoś o niespożytej energii, kogoś kto nie potrafi usiedzieć w miejscu nawet przez chwilę, mówimy w żartach „On to na pewno ma ADHD”. Lecz czy tak naprawdę zdajemy sobie sprawę czym właściwie jest ADHD? Ta choroba potrafi przysporzyć wielu kłopotów i zmartwień , na dodatek często spotyka się z niezrozumieniem i brakiem wyrozumiałości ze strony społeczeństwa, a wszystko dlatego, że jej objawy równie dobrze można przypisać wielu innym trudnym dzieciakom i nastolatkom.
Głównym bohaterem i zarazem narratorem książki, o której mowa jest Liam Creed; nastolatek, który cierpi właśnie na tę chorobę. Już od najwcześniejszych lat przysparzał swoim rodzicom niemało zmartwień. Niszczył co popadło. Był agresywny. Wdawał się w bójki. Nie miał kolegów, ponieważ wszystkich naokoło do siebie zniechęcał. Wiele osób spisało go na straty, przyklejając mu etykietkę - trudny. Bardzo łatwo jest nazwać kogoś trudnym nie wiedząc na czym tak naprawdę polega jego problem. Jednak w wieku 8 lat zdiagnozowano u niego ADHD – zespół nadpobudliwości psychoruchowej z deficytem uwagi. Ta diagnoza spłynęła na jego rodziców jak olbrzymia fala ulgi. Wreszcie wiedzieli co jest nie tak z ich synem, dlaczego nie można nad nim zapanować. W tym przypadku słowo ‘choroba’ było swego rodzaju wybawieniem. Chłopcu przypisano leki, które pomogły w jakimś stopniu stłumić jego złe zachowania, jednak Liam nadal pozostał tym samym chłopcem, z którym nikt nie mógł sobie poradzić. Przełom w jego życiu nastąpił w momencie gdy wychowawca wysunął jego kandydaturę do udziału w filmie dokumentalnym, mającym pokazać wybraną piątkę trudnych nastolatków, pracujących w ośrodku szkolenia psów dla niepełnosprawnych. Liam w tam tym czasie zamęczał swoich rodziców błaganiami o psa dlatego ta możliwość była dla niego szansą na spełnienie swego marzenia przynajmniej w pewnym stopniu. Dodatkową atrakcją w jego mniemaniu było zdobycie lokalnej sławy i oczywiście możliwość oderwania się od szkoły raz w tygodniu za sprawą wyjazdu do ośrodka szkoleniowego Canine Partners. To jakie oczekiwania wobec tego programu miał na początku Liam doskonale świadczy o tym jaką był osobą zanim przystąpił do tego programu.
Na początku nie było mu lekko. Otaczające kamery z pewnością nie są czymś co dodaje człowiekowi śmiałości i pewności siebie, a Liam wbrew pozorom był bardzo nieśmiałą osobą w kontaktach z obcymi. Jego linię obrony stanowiło zazwyczaj wulgarne i lekceważące zachowanie. Jedynym co mu się spodobało podczas pierwszego dnia w Canine Partners był pies, który został mu przypisany do szkolenia. Młody, bardzo energiczny i żywiołowy Labrador Retriever o imieniu Aero. Chociaż na początku Liam nie bardzo wiedział jak się z nim obchodzić, od razu poczuł, że mają ze sobą wiele wspólnego i że na pewno się ze sobą zaprzyjaźnią. Tak właśnie się stało. Aero odmienił całe jego życie, sprawił, że stało się lepsze. Pod jego wpływem chłopak zmienił się nie do poznania.
Podobno każdy chory na ADHD ma swój ‘efekt och’, który sprawia, że chory potrafi się na czymś skupić, bezinteresownie się czemuś oddać. W przypadku Liama były to dzieci i oczywiście psy. Gdy jego siostra była mała chętnie się nią zajmował, bez najmniejszego skrzywienia przewijał ją, a był przy tym tak czuły i cierpliwy, że jego mama nie mogła wyjść z podziwu. Dokładnie tak samo było z psami. Gdy na co dzień nie grzeszył cierpliwością, dla swojego przyjaciela Aero miał jej pod dostatkiem. Nie zrażały go niepowodzenia, był za to bardzo dumny z siebie i psa kiedy coś im się udawało. Nic więc dziwnego, że wkrótce stało się to najważniejszym punktem w jego życiu i niecierpliwie czekał na każdy dzień w ośrodku.
„Dla normalnego człowieka zabrzmi to jak totalny odpał, no ale Aero był moim najlepszym kumplem i zarazem punktem odniesienia. W końcu my też jesteśmy zwierzętami: może porozumiewamy się w sposób odrobinę bardziej wyszukany, ale w gruncie rzeczy nie różni się on szczególnie od mowy psów. One są co najwyżej bardziej pewne siebie i nie dzielą włosa na czworo – to tacy ludzie, tylko mniej skomplikowani. I bardziej owłosieni.”*
Największą zaletą tej książki jest fakt, iż wszystkie wydarzenia poznajemy z punktu widzenia osoby będącej cały czas w centrum uwagi czyli Liama. Autor przysługuje się prostym językiem, typowym dla 17, 18-latka. Z częstych wtrąceń w jego wypowiedziach łatwo wywnioskować, że mamy do czynienia z osobą bardzo pobudzoną. Dzięki temu łatwo można się wczuć w jego sytuację. Przypuszczam, że gdyby opowiadał o tym jakiś postronny obserwator cała ta historia nie była by aż tak interesująca. Z przyjemnością i uśmiechem na ustach czyta się o życiowych perypetiach, rozterkach i drodze do dorosłości głównego bohatera. Życie Liama obfituje w wiele słodko-gorzkich chwil, ale bezcenne są przede wszystkim jego bezpośrednie, często bardzo zabawne komentarze do wielu tego typu sytuacji.
„Przewodzimy stawce? Chyba oślej ławce. Na myśl, że ktoś mógł uważać mnie za mistrza, uśmiechnąłem się rozanielony. To był najlepszy moment, żeby dać się sfilmować, ale kiedy tylko przeżywałem coś niebywałego, ludzie od produkcji byli na kawie albo przerwie obiadowej.”**
Książkę z całego serca polecam, jest to naprawdę ciepła i miła opowieść o tym jak pies potrafi odmienić życie człowieka. Jednak polecam ją nie tylko miłośnikom zwierząt, może się spodobać każdemu. Zainteresuje ona także z pewnością osoby, interesują się psychologią. Mimo iż, jestem wielbicielką psów w przypadku tej książki do jej przeczytania bardziej skłoniła mnie chęć poznania ADHD od drugiej strony. Nie zawiodłam się.
*str.191
*str. 224