Mario Vargas Llosa rzucił na głęboką wodę czytelników jego prozatorskiego debiutu. Dynamiczność wydarzeń, ich jednowątkowość w części "Wyzwanie" i krótkość formy opowiadań nie pozwala na długie refleksje i prowadzenie czytelnika za rączkę przez wśród porywczych bohaterów. Czułam się wrzucona znienacka do nowego, męskiego środowiska. Moim zadaniem przez słuchanie szybkich dialogów oraz obserwację zachowania postaci, było zorientowanie się w sytuacji i wyczucie, do czego będzie zmierzać. Opowiadania mogą się wydawać wyrwane z kontekstów, lecz uczucie zagubienia nie trwa długo. W powieści jest narzucony męski punkt widzenia i czytelnik może jedynie na własną rękę przeanalizować na chłodno opisywane postępki. Oczywiście po lekturze - podczas nie ma na to czasu, książka wciąga w wir potyczek niemego świadka i nie wypuszcza do ostatniej strony. A przynajmniej ostatniej strony "Wyzwania", bo przy "Szczeniakach" czytelnik zostaje wyzwany przez Llosę do przebrnięcia przez styl przypominający swobodny i niejednolity tok pisania Marqueza.
Motywem organizującym "Wyzwania" jest przede wszystkim chęć dominacji prowokowanych mężczyzn. Nad kobietami, nad wrogiem, nad paczką znajomych, nad szkolnym buntem, nad bratem, aby z nim dokonać zemsty w imieniu siostry. Kobiety (dosłownie kilka wymienionych w opowiadaniach) są traktowane przedmiotowo jako cel zdobywców, lecz są także przyczyną porywczości mężczyzn i ich ostrej rywalizacji. Mężczyźni dążą do przywództwa i celów przemocą. Siłą chcą wymusić posłuszeństwo, lecz Llosa pokazuje, że nie zawsze kończy się to adekwatnie do nich. Pisarz wskazuje na ślepą, bezsensowną wiarę w agresję i zdaje się podkreślać, że nie raz kipiący testosteron zwodzi na manowce. Presja fizyczna wydaje im się najłatwiejszym sposobem i najlepszym na uznanie siebie za stuprocentowych facetów (chciałoby się powiedzieć - "kozaków";), jednak dla mnie uwidoczniona była ich porywczość, lekkomyślność oraz zaślepienie. Nie mogę jednak nie docenić odwagi postaci wobec odgórnej świadomości porażki. Lecz czy to odwaga, czy męska duma nie pozwala im zrezygnować z postawionych wyzwań? Temperament bohaterów jednocześnie stawia im wysoką poprzeczkę. Pięści idą w ruch kilkakrotnie w opowiadaniach, a Llosa nie szczędzi czytelnikowi wiarygodnych, wyrazistych oraz szczegółowych opisów niedługich bójek, energicznie zarysowanych konfliktów, pisząc niezwykle zwięźle i ekspresywnie. Język jest naszpikowany konkretami i emocjami. Wyjątkiem od motywu przemocy fizycznej jest niepokojący Dziadek - tajemnicza postać starca wywołuje panikę u rodziny przez oświetloną czaszkę...
W "Szczeniakach" obserwowałam dorastanie kilku chłopców począwszy od lat szkolnych. Zmagania się ze szkolnymi przeciwnościami, wybuchowym ojcem, pierwszymi randkami, nieśmiałością i brawurą. Llosa nie wyróżnił tekstowo postaci i ich wypowiedzi, jedne nakładają się na drugie, zabierają głos pojedynczo lub jako męska grupa. Postacie mówiące zmieniają się jak w kalejdoskopie. Całość przypomina chaotyczny i uporządkowany tylko chronologicznie tok wspominania. Opowiadanych przez jedną czy kilka postaci, a może postronną osobę? Czy jeden przykry incydent w młodości może przesądzić o dalszym życiu? Język pisarza jest jeszcze bardziej żwawy, prężny i elastyczny niż w Wyzwaniu, podkreśla upływające lata i zmiany zachodzące w chłopcach wraz z dorastaniem oraz zmieniające się życiowe męskie priorytety. Llosa wskazuje na dziedziczone z pokolenia na pokolenie męskie wartości i nieuchronne starzenie się. Zamiast siły młodości, chęci bycia macho, męskiej nieustępliwości i witalności zaczynaliśmy tyć, siwieć, słabnąć, mieliśmy brzuchy, okulary do czytania, zgagę po jedzeniu i piciu, a na skórze coraz to nowe plamki i zmarszczki.
Muszę zwrócić uwagę na piękne wydanie książki przez Wydawnictwo Znak - kremowe, miękkie, nieco grubsze niż przeważnie kartki w twardej oprawie. A okładka? Świetna ilustracja wyrażająca furię, esencję męskości i dominację siły. Perfekcyjnie dobrana kolorystyka zarówno czcionki, jak i tła. Bez wątpienia chciałabym mieć wydania książek Llosy na swojej półce i je podziwiać po zakończonej lekturze. : )