Prawda jest tylko jedna, ale ma wiele odcieni, tyle ile osób w nią zaangażowanych, czasami za nią bierze się to co nią nie jest, a czasem zna się jedynie jej wycinek. Gdy ma się okazję poznać ją w całości niekiedy zmienia się stosunek do tego co było i tego co dopiero może się wydarzyć. Przeszłości nie można zmienić, nawet kiedy jest się w stanie zrobić dosłownie wszystko, jak żyć z cieniem tego co miało miejsce wciąż towarzyszącym człowiekowi? Staje się on niemym wyrzutem sumienia, raniącym raz za razem i jednocześnie przypominającym o tym, o czym chciałoby się zapomnieć i jednocześnie pamięć o tym jest swoistą karą, lecz zbyt małą i nie mogącą wyrównać krzywd. Kilka słów powiedzianych w zdenerwowaniu, może zmienić wiele, nawet wszystko, spirala gniewu, wzajemnych żalów oraz wymiana ciosów raz zapoczątkowana wydaje się nie mieć końca ...
Najpierw był synem, potem bratem, członkiem rodziny jak z obrazka, miał dokąd wracać i wsparcie najbliższych, cały świat przed nim stał otworem. Szczęśliwe chwile wcale nie skończyło się nagle, odchodziły z każdą negacją tego co inni uważali za słuszne i odpowiednie. Poczucie krzywdy i jednocześnie nie spełniania oczekiwań to duży ciężar, szczególnie kiedy ktoś kto był wzorem nie umie tego zauważyć. W takim momencie łatwo padają słowa, które cofnąć trudno, wtedy kończy się historia Łukasza, a zaczyna Lukasa. Ten drugi zaczyna dominować, to co do tej pory nie do pomyślenia staje się codziennością, niczym nadzwyczajnym. Poczucie siły i władzy upaja, bardziej niż jakikolwiek alkohol, uzależnia szybciej niż narkotyk, a wrażliwość jest podatnym gruntem dla takiej pożywki. To co kiedyś było ważne zostało ukryte głęboko, nawet wydaje się, że już dawno zostało zniszczone, tamten człowiek już nie istnieje, liczą się jedynie wielkie pieniądze i dobra zabawa, cała reszta to jedynie dodatek, lecz czy na pewno? Małgośka wcale nie miała sięgnąć tak głęboko, miała być jedynie epizodem, miłym, ale jednym z wielu, udało się jej odkryć to co dla innych pozostawało ukryte. I znowu słowa rzucone w kierunku bliskiej osoby, wzajemne wyrzuty, oskarżenia i cios, po którym pozostała rana, z gatunku tych, jakie zawsze będą przypominały tę chwilę, zabijającą resztkę nadziei i to wcale nie w przenośni. Dla Lukasa, gangstera, nie oglądającego się za siebie, z zimną krwią decydującym o życiu lub śmierci, rodzina nie istnieje, a co z Łukaszem? Ten drugi dla najbliższych zrobiłby wszystko, ale czy nie jest już za późno dla niego? Kto zechce go słuchać? Szansa niepowtarzalna, dla niej zaryzykować trzeba więcej niż do tej pory, bez gwarancji na sukces. To co potem nie liczy się nic, a najmniej sam Lukas, chociaż czy tak łatwo opuścić świat, które współtworzyło się? A może jeszcze coś można uratować z życia, wydającego się dawno utraconego? Wystarczy chcieć i postawić na szali podstawy, utrzymujące jeszcze człowieka na powierzchni. Tylko tyle i aż tyle, kiedyś nie zakręt losu nie został zauważony w porę, teraz wprost przeciwnie, ale czy starczy odwagi by wejść w niego?
Prawda jest tylko jedna, lecz ma wiele odcieni, tyle ile osób w nią zaangażowanych, z zewnątrz może wyglądać całkiem inaczej niż od środka. "Historia Lukasa" to nie spowiedź skruszonego grzesznika czy próba "wybielenia" bohatera, to portret człowieka, który sięgnął dna, a nawet znalazł się jeszcze głębiej. Nic co ludzkie nie jest mu obce, doświadczył tego co w życie najlepsze i najgorsze. Spojrzeć na siebie z dystansem nie jest łatwo, przyznać się do błędów i porażek trzeba mieć odwagę, podobnie jak postawić wszystko na jedną kartę, nie by odkupić swoje winy, lecz by naprawić efekty własnych czynów. Lukas nie jest bohaterem, który wzbudza sympatię od razu, wprost przeciwnie - uosabia wszystko to co zwykle reprezentują sobą postacie z tej ciemnej strony. Ale ... to jedna strona prawdy, druga uzupełnia mroczną panoramę kontrastowymi detali, ukazując w ten sposób niejednoznaczną postać i o wiele bardziej złożoną, niż mogłoby to się wydawać.
Ostatnia część trylogii "Zakręty losu" przedstawia wydarzenia z punktu widzenia Lukasa / Łukasza Borowskiego i nie jest wcale "laurką", wprost przeciwnie rozrachunek jest gorzki, bez ubarwień i usprawiedliwień. Czytelnik ogląda przeszłość oczami jednego bohatera, widzi dokładnie momenty przełomowe i jak one wpływały na niego. Każdy czyn rodzi reakcję, nic nie przechodzi bez echa, które słyszy się nawet po latach. "Historia Lukasa" nie jest powtórką z poprzednich części, każde wydarzenie nabiera całkiem innych barw, czytający nie jest już obserwatorem. Agnieszka Lingas - Łoniewska nie tyle podsumowała trzecim tomem dwa poprzednie, ile pokazała jak łatwo oceniać po pozorach, opierając się jedynie na prawdzie widzianej tylko z jednej strony. Jej bohater przechodzi przemianę, nie jest ona jednak ani nagła, ani szybka, nim stanie się człowiekiem, któremu można zaufać przechodzi długą drogę. Nie jest łatwo pokazać postać, budzącą skrajne emocje i wymaga od czytających spojrzenia na świat z perspektywy człowieka, który uosabia sobą to co na co dzień potępia się. Autorka stworzyła historię, w jakiej jest miejsce na popełnienie błędów, ale i szansa zadośćuczynienia im, chociaż popełnione błędy zawsze będą jak cień towarzyszyć bohaterowi. Wina i kara, przeszłość i przyszłość, nienawiść i miłość, w końcu dzień dzisiejszy, który jest kolejnym krokiem na drodze, na jakiej wiele zakrętów losu za Lukasem i na pewno niejeden przed Łukaszem.
"(...) zawsze spłacam swój dług.
Moje życie dopiero się zaczęło.
A dług pozostał jeszcze niespłacony."