„Czuła od wróża zapach polnych kwiatów, w jego bliskości słyszała szum wierzbowych gałęzi, jakby siedziała nad stawem podczas jednego z tych rzadkich letnich dni. Złudzenie pełni lata tuż przed chłodną jesienią. Chciała zachować to wrażenie, upajać się nim, aż ciepło przeniknie skórę.”*
Dawniej chcąc wytłumaczyć pecha ludzie zrzucali to na karb nadprzyrodzonych postaci lub zjawisk. Dziś jesteśmy racjonalistami. Większość korzystając z nauki tłumaczy sobie wszystko, co nas spotyka. Prawie nikt nie wierzy, że na świecie istnieją złośliwe małe istotki chcące nam zaszkodzić. Jedynie dzieci są zdania, że wśród nas wciąż żyją skrzaty, wróżki... A co by było, jeśli sami widzielibyśmy coś niedostępnego dla każdego innego oka?
Aislinn widzi wróżki od urodzenia. Spotyka je codziennie na ulicach, w barach. Wie także, że nie są one wcale tymi niewinnymi skrzydlatymi postaciami znanymi z bajek. Dla nich podłożenie człowiekowi nogi, podszczypywanie tu i ówdzie jest znakomitą zabawą. Uwielbiają kpić i żartować z ludzi. Główna bohaterka zna je doskonale. W swoim siedemnastoletnim życiu zdążyła już się przekonać, że dziecięce baśnie nie zawierają w sobie ani krzty prawdy. Dziewczyna by być bezpieczna przestrzega trzech zasad, które od wielu lat wpajała jej babcia. Co jednak zrobić, gdy to, co trzymało twoje życie w ryzach staje się jedynie marną mrzonką?
Główną bohaterkę poznajemy, gdy okazuje się, że stała się obiektem zainteresowania dwóch wróżek. Aislinn odkrywając prawdę dowiaduje się, kim tak naprawdę są jej prześladowcy. Wiedza ta okazuje się niezwykle niebezpieczna. Wkrótce dziewczyna staje przed nadzwyczajnie trudnym wyborem. Czy zdecyduje się zaryzykować życie i ocalić świat, jaki dotąd znała, czy może zostawi sprawy same sobie? By się dowiedzieć trzeba przeczytać książkę.
Pani Melissa Marr jest niezwykle ciekawą osobą. Uwielbia robić sobie tatuaże. W czasach liceum wróżono jej „przyszłość za kratkami”. Ona wbrew tej opinii postanowiła studiować na wydziale nauk humanistycznych. Postacie stworzone przez autorkę oddają jej charakter. Są one, bowiem bardzo wyraziste i intrygujące. Każdy bohater jest niezwykły i jedyny w swoim rodzaju. Seth- przyjaciel głównej bohaterki- nie jest typowym przystojniakiem. Kolczyk w wardze, tatuaże- to cały on. Muszę jednak przyznać, że największe wrażenie na mnie wywarły postacie ze świata magii. Wróżki z dzieła pani Marr są piękne, ale w surowy sposób. Każda opisana przez autorkę miała tą wspólną cechę. Na tym podobieństwa się jednak kończą. Różnorodność wyglądu i charakteru tych istot jest wręcz zdumiewająca.
„Pochylił się nad nią. Jego usta musnęły jej usta; smakowały niczym słońce i cukier.”**
W „Królowej Lata” na uwagę zdecydowanie zasługuje styl, jakim jest napisana. Jest on łatwy i nieróżniący się wiele od innych spotykanych w książkach tego typu. Opisy są niezwykle plastyczne i barwne. Język, mimo, że prosty ma w sobie coś, co urzeka. Czytając aż ma się przed oczami widoki opisywane przez autorkę. Opisy są bardzo mocną stroną, bo chwilami są nawet delikatnie poetyckie jednocześnie niepozbawione młodzieżowego stylu.
„Alslinn przyjęła naczynie i podniosła je do ust. Napój miał zdumiewający smak; uderzyła jej do głowy mieszanka niezwykłych aromatów- słonecznego blasku i waty cukrowej, leniwego popołudnia i zapierających dech w piersi zachodów słońca, gorącej bryzy niebezpiecznych obietnic.”***
Fabuła powieści nie powala na kolana. Mimo iż wszystko wydaje się piękne i idealne czegoś mi zabrakło. Jak dla mnie większość wątków była zbyt oczywista, a nawet dynamiczne sytuacje przedstawione z pewną melancholią. Z pewnością można to by było uznać za zaletę. Ja sama jednak preferuję, gdy poza sielankowymi wręcz opisami mam do czynienia z jakąś niespodziewaną energią.
Oprawa graficzna książki jest piękna. Zamarznięty kwiat na okładce urzekł mnie od pierwszego wrażenia. Na uwagę zasługują także cytaty znajdujące się na początku każdego rozdziału. Każdorazowo są związane z fabułą. Widać, że autorka włożyła wiele pracy w stworzenie tego dzieła. Mam wrażenie, że ten paranormal romance jest dopracowany przez panią Marr dokładnie tak jak tego chciała.
Książkę polecam fanom pięknie opisanych historii i magii połączonej z romansem. „Królowa Lata” jest lekturą, która powinna trafić w gust nastolatki. Nie należy jednak nastawiać się na zbyt intelektualne dzieło. Mnie książka oczarowała opisami i różnorodnością bohaterów. Może i ty poddasz się magii?
*str. 17
**str. 199
***str. 195