Jaka książka wzbudziła w Was ostatnio najwięcej emocji?🤔
U mnie było to nowe wydanie "Verity" Colleen Hoover, wzbogacone o dodatkowy rozdział i list od autorki.😍
"Tam, dokąd zmierzamy, nie ma światełka w tunelu.
To ostatnie ostrzeżenie.
Przed nami coraz większy mrok."
Mamy tutaj pisarkę, która zostaje zatrudniona, aby dokończyć serię thrillerów za inną autorkę. Cała współpraca jest dość tajemnicza, a Lowen z początku nie wie, dlaczego Verity Crawford nie może sama kontynuować pisanie cyklu.
Okazuje się, że po pewnym wypadku, nie jest w stanie fizycznie tego zrobić, więc jej mąż zatrudnia do tego zadania Lowen Ashleigh.
Kobieta postanawia spędzić kilka dni w ich domu, aby przejrzeć notatki Verity, kiedy natrafia na manuskrypt, który nigdy nie powinien ujrzeć światła dziennego...
Wraz z każdym odkrytym przez Lowen sekretem, pisarka zbliża się do męża Verity, wtapia się w jej życie i staje przed wyborami, które na zawsze odmienią jej los...
"Napawałam się Jeremym, bo utrzymywał moją duszę przy życiu. Nim go poznałam, moja dusza była wygłodzona i zdążyła zmarnieć, jednak przy nim odżyła. Czasami myślałam, że bez niego w ogóle nie dam rady funkcjonować."
Uwielbiam książki o książkach! Uwielbiam wątki pisarskie i połączenie prawdy z fikcją do tego stopnia, że na końcu nie będziemy wiedzieć, co jest czym. I tu właśnie tak było. Autorka sprawnie żongluje kłamstwami, abyśmy sami musieli odkryć, czy któreś z nich było prawdą.
Rozdziały bieżące przeplatają się tu z tekstem manuskryptu, który opisuje życie Verity i cieszę się, że było to tak dawkowane, bo pewnie nie mogłabym poznać całej tej historii naraz. Przygotujcie się na naprawdę mocne sceny, nawet jeśli niektóre były rozgrywane jedynie w czyjejś głowie.
Z rozdziału na rozdział poznajemy więcej faktów i możemy zauważyć zmianę w postrzeganiu przez Lowen (oraz przez nas samych) Verity, ale także, a może przede wszystkim, Jeremy’ego.
Tylko czy ostatecznie będziemy zadowoleni z jej i ze swojego toku myślenia?
A może wszyscy daliśmy się oszukać?
Tylko komu?😁
"Czekał na nią. Czekał na chwilę, gdy spotka kogoś, przy kim to, co przeżył, wyda się mniej tragiczne. Tak właśnie bywa, gdy doświadczy się najgorszego. Szuka się tych... tych, którym było gorzej... i wykorzystuje się ich do tego, by poczuć się lepiej z własnymi doświadczeniami."
Naprawdę brak mi słów na opisanie tego, jak świetnie ta książka została skonstruowana.
Szalenie wciąga, co rusz wyprowadza nas w pole, manipuluje i zaskakuje, aby na końcu wyrzucić nas z pędzącego pociągu. Dosłownie tak się czułam, kiedy przeczytałam ostatni rozdział i, przede wszystkim, ten dodatkowy epilog.
Nadal nie ochłonęłam po tej lekturze i kocham to uczucie!
Świetnie pokazuje, jak wygląda obsesyjna miłość, jak działa umysł osoby w taki sposób kochającej i do czego może to prowadzić.
"[...] w ustach poczułam smak krwi z przygryzionych warg. A może to była jego krew. Nie byłam pewna, ale to nie miało większego znaczenia, bo jego krew to moja krew."
Z drugiej strony możemy zobaczyć, jak łatwo kogoś zmanipulować, jak sami łatwo potrafimy być podatni ta takie działania i - znowu - do czego może to doprowadzić.
Zazwyczaj sięgam po lektury z happy endem, lubię też, kiedy wszystko na końcu jest wyjaśnione i rozwiązane. Tu jednak wspaniale wyszło to, że to my sami musimy zdecydować, w co wierzymy, komu wierzymy i czy to w ogóle ma jakieś znaczenie.
"W grzechach miłe jest to, że nie trzeba ich natychmiast odpokutowywać."
Jestem zachwycona! Naprawdę gorąco polecam, mam nadzieję że dacie się namówić na przeczytanie tej książki niezależnie od tego czy jesteście fanami Hoover, czy nie.😊
9/10💖