Kiedyś wypożyczałem książki z biblioteki. Nie kupowałem, bo mam już dużo książek i nowe nie mieściły się na półkach. Poza tym żyję oszczędnie.
Potem wykupiłem abonament w Legimi i bardzo z czytnika e-booków przerzuciłem się na audiobooki w smartfonie.
Tyle tylko, że nie bardzo wiedziałem, czego słuchać. Jeśli ma się tylko abonament w Legimi i odwiedza ich stronę główną, to trochę tak, jakby zaglądało się przez dziurkę od klucza do Zamku Królewskiego. Setki tysięcy książek i audiobooków, ale 99,99% z nich ukryta – trzeba wiedzieć, kogo i czego szukać.
Założyłem więc konto na Instagramie, zacząłem obserwować bookstagramerów i tą drogą odkrywać ciekawych autorów i ich książki. Bardzo szybko moja półka w Legimi rozrosła się do rozmiarów niemożliwych do ogarnięcia.
A potem w czyimś poście wyczytałem „Książka z Klubu Recenzenta serwisu nakanapie.pl” i tak trafiłem tutaj. Do klubu też.
I przeklinam tę chwilę, bo niemal każdego dnia znajduję tu nową inspirację, a z listy „do przeczytania” muszę teraz wybierać już nawet nie „do przeczytania koniecznie”, lecz wręcz „do przeczytania, choćby gwoździe z nieba leciały”.
I już wiem, że ileś książek mi umknie, iluś za chińskiego boga nie przeczytam, bo życia nie starczy (a mam już nie tak znowu wiele do końca).
Może po drugiej stronie dadzą w spokoju poczytać?