Życie i czasy Mistrza Haxerlina

Pierwszy tom opowiadań fantasy o przygodach niejakiego mistrza Haxerlina (prawie maga i kupca handlującego w większości podrabianymi artefaktami magicznymi, wśród których zdarzają się czasem niespodzianki) kupiłem nieco przypadkowo i przeczytałem z przyjemnością, chociaż bez większych wzruszeń. Nie zastanawiałem się więc specjalnie przed zakupem drugiego tomu i nie wiedziałem zbyt wiele na temat planów autora dotyczących formy i zawartości książki. Paradoksalnie po jej przeczytaniu dalej trudno mi zgadnąć co właściwie planował napisać Jacek Wróbel i czy te plany (zakładając, że takie istniały) udało mu się zrealizować. Książka jest czymś pośrednim pomiędzy powieścią szkatułkową a zbiorem nowel i opowiadań. W zasadzie składa się z kilku odrębnych treściowo tekstów, w których na końcach doklejone są krótkie sceny, teoretycznie spajające te niby-opowiadania w narracyjną całość. Dodatkowo na końcu książki autor dodał zbiór scen (pod wspólnym tytułem "Sploty") wiążących się z poprzednimi opowiadaniami i stanowiącymi nie tyle ich dopełnienia, co próby zmiany znaczenia opisanych w opowiadaniach wydarzeń. Być może jest to świadomy zabieg autora, być może wyraz twórczego nieładu i swobodnej zabawy fabułą, ale brzytwa Ockhama sugeruje, że jest to po prostu bajzel, którego autor narobił działając bez planu i tworząc na siłę wspólną ramę dla słabo ze sobą powiązanych tekstów. Jeśli się mylę i autor pisał planowo, to przyznaję, że jego plan pozostaje dla mnie chaotycznie nieodgadniony. Bę...