"Zostaliśmy na lodzie" to klasyczna książka z gatunku publikacji świątecznych. Mamy w niej przygotowania do świąt (choć trzeba przyznać, że odrobinę nietypowe), mamy… święta, mamy też tonę śniegu, rozterki emocjonalne, gorące, aromatyczne kakao i oczywiście wątek miłosny.
Bardzo ciekawą odmianą jest w tej powieści wprowadzenie przez Autorkę, Panią Klaudię Bianek, motywu łyżwiarstwa, stanowiącego powiew świeżości w tego typu literaturze. Otrzymujemy sporo informacji o niełatwym życiu sportowców, którzy wybrali tę właśnie dziedzinę, a także terminologii dotyczącej tego sportu. Choć w książkach spotykałam się z różnego rodzaju nadużyciami w przekazie fachowych informacji, które ciekawą pozycję czytelniczą przeobrażały w podręcznik dla jakiejś branży, to w tej powieści ilość wiadomości wyważona jest wręcz idealnie. Nie przytłaczają one Czytelnika swoją mnogością, a wręcz przeciwnie - może on dowiedzieć się wielu ciekawostek w zaprezentowany przystępnie sposób.
Zuzanna jest osiągającą ogromne sukcesy łyżwiarką figurową - solistką z dużym już, bo osiemnastoletnim stażem. Zamiłowanie do tego sportu mogła rozwijać dzięki uporowi swojej babci, która pomogła, wtedy czteroletniej dziewczynce, rozpocząć treningi i rozwijać jej karierę. Teraz, już jako dorosła kobieta, poświęca całe swoje życie i wolny czas tej pasji. Podporządkowana treningom, ścisłej diecie dla sportowców i wielu wyrzeczeniom, nie ma czasu na nawiązywanie przyjaźni, ani na szukanie swojej drugiej połowy. Przynajmniej tak jej się do tej pory wydawało.
Poznajemy Zuzę kiedy wraz z grupą innych łyżwiarzy wyjeżdża na zawody sportowe zorganizowane w Słowacji. Do hotelu usytuowanego w górach przyjeżdżają oni wcześniej, żeby jeszcze na ostatnie dni przed tym wielkim wydarzeniem doszlifować swoje umiejętności. Niestety w związku ze śnieżycą paraliżującą całą okolicę, zawody zostają odwołane, a uczestnicy konkursu uwięzieni w górskim hotelu na bliżej nieokreślony czas. Jak sobie poradzą z tą nagłą izolacją, która prawdopodobnie spowoduje, że nie będą mogli oni brać udziału w obchodach Świąt Bożego Narodzenia wśród swoich najbliższych? Czy uda im się pośród obcych im ludzi odnaleźć magię tych najbardziej rodzinnych w ciągu roku dni?
Książka bardzo mi się podobała, jednak chwilami miałam ochotę udusić niektórych bohaterów, przez wyolbrzymianie sytuacji, w której się znaleźli, do rozmiarów strasznej tragedii. Pragnę zaznaczyć, że wylądowali oni w ogrzewanym hotelu, znajdującym się w pięknym miejscu, z zapasami jedzenia, prywatnym kucharzem i dostępem do prądu i bieżącej wody. Nie wiem jak Ty, drogi Czytelniku, ale ja niezmiernie bym się ucieszyła z nieoczekiwanego urlopu w pięknych okolicznościach przyrody, nawet jeśli miałoby to skutkować jednymi Świętami bez najbliższej rodziny.
“Zostaliśmy na lodzie”, choć to ksiażka do cna współczesna, momentami przywoływała we mnie skojarzenia z nieśmiertelną “Opowieścią wigilijną” Charlesa Dickensa. Mała refleksja na temat tej książki znajduje się nawet w samej powieści. Nie mam na myśli duchów czy spraw nadprzyrodzonych, bo w książce Pani Bianek takie się nie pojawiają. Podobieństwa, a może raczej inspiracja do przemyśleń pojawia się na płaszczyźnie przemiany głównej postaci. Zuza pod wpływem czaru świątecznej aury zatrzymuje się w tej codziennej gonitwie i z osoby stosunkowo chłodnej i niedostępnej, zmienia się w kogoś bardziej otwartego na miłość do innych ludzi. We wspomnianym klasyku Scrooge gonił za pieniędzmi, a tutaj Zuzanna gromadziła kolejne zwycięstwa i medale, w pędzie doskonalenia swojego talentu zamykała się na uczucia i odsuwała od siebie innych.
Ta książka jest z pewnością urocza i czyta się ją bardzo przyjemnie. Uważam ją za idealną pozycję na ten magiczny, świąteczny czas, kiedy dużo codziennych spraw nam go zajmuje i potrzeba nieobciążajacej lektury. Dzięki wyprowadzeniu Czytelnika na kontemplacyjne szczyty zasypane śniegiem, nastraja świątecznie i daje namiastkę tego spokoju, jaki tylko niektórym jest dany. Tym, którzy nie gonią za tym co wypada, nie szaleją do ostatniej chwili w galeriach handlowych w poszukiwaniu idealnych prezentów, najpiękniejszej choinki i ugotowaniu jak największej liczby świątecznych dań. Przypomina, że ten czas, to chwila do refleksji i dopuszczenie do głosu tego, co mamy w sercach.