"… Trzy dni wspinał się Czubo Pha na górę, zanim stanął przed drzwiami pustelni. Wszedł do środka i pozdrowiwszy białobrodego pustelnika, spytał, czy mu czego nie trzeba.
– Dzięki ci, synu – powiedział siwobrody pustelnik. – Niczego mi nie trzeba, ale widzę, że jesteś szlachetny
i dobry. Od wielu lat nie widziałem człowieka, który wszedłby aż tu, na wysoką górę, by zapytać, czy mi czego nie trzeba. Siadaj, napij się wody ze źródła i powiedz mi, dokąd się wybierasz.
Opowiedział Czubo Pha pustelnikowi o wszystkim: jak znalazł złoty talerz, jak dręczył go zły wódz rodu, jak jego rozkaz wygnał go z rodzinnej wioski od ukochanej matki.
– Nie martw się, synu…"
– Dzięki ci, synu – powiedział siwobrody pustelnik. – Niczego mi nie trzeba, ale widzę, że jesteś szlachetny
i dobry. Od wielu lat nie widziałem człowieka, który wszedłby aż tu, na wysoką górę, by zapytać, czy mi czego nie trzeba. Siadaj, napij się wody ze źródła i powiedz mi, dokąd się wybierasz.
Opowiedział Czubo Pha pustelnikowi o wszystkim: jak znalazł złoty talerz, jak dręczył go zły wódz rodu, jak jego rozkaz wygnał go z rodzinnej wioski od ukochanej matki.
– Nie martw się, synu…"