Opinia na temat książki Złota klatka

Klątwa drugiego tomu? Nie w przypadku trylogii „Prison Healer” Lynette Noni!

🌺

„Złota klatka” wciągnęła mnie od początku. Zmieniamy usytuowanie fabuły (nie powiem na jakie, bo spoilery 😉), towarzyszymy ukochanym bohaterom (i kilku nowym; zwłaszcza jeden skradł mi serce!), a intrygi, spiski i zdrady zacieśniają swoje koło.

Nie mogę zdradzić Wam za wiele, jeśli nie czytaliście jeszcze pierwszej części. Właściwie cokolwiek bym napisała, może Was na coś nakierować, dlatego pozostanę tu przy odczuciach.

🌺

Bawiłam się NIESAMOWICIE. To, jak autorka kreuje tę historię, jest wspaniałe. Powoli zostawia wskazówki, aby czytelnik sam odkrywał, co się wydarzy. Co prawda w związku z tym domyśliłam się niemal wszystkiego, ale nie zabrało mi to przyjemności z czytania.

Jednak ta seria przede wszystkim stoi bohaterami. Każdy z nich to świetnie wykreowany indywidualista. Choć Kiva mogła niektórych nieco irytować, ja rozumiem jej zachowanie i pobudki – w końcu przez dziesięć lat była w zamknięciu, pragnie jedynie trochę miłości i oddania.

Nadal kocham, uwielbiam Jarena, jest niesamowity i odmienny od szarych moralnie bohaterów, z którymi mamy styczność w większości książek. Co nie znaczy, że i tu nie występuje taki typ... ciemnowłosy, sarkastyczny, niebezpieczny? To oczywiście nasz Caldon, którego również uwielbiam i nie mogę się doczekać rozwinięcia jego wątku.

A jeśli chodzi o romans... o matko, wolniej się nie dało?! To napięcie mnie zab1jało, ale w takim całkowicie pozytywnym znaczeniu. Tu podkreślam, że póki co, w tych dwóch częściach, nie ma scen nieodpowiednich dla nastolatków.

Seria „Prison Healer” zawładnęła moim sercem i trafia do topki – oby trzecia część nie zawiodła. Wam szczerze ją polecam, a do wydawnictwa kieruję pytanie – kiedy finał?!