Bardziej od brutalnych zbrodni przerażają mnie zaginięcia. Ta niepewność wydaje mi się być trudniejsza do zniesienia niż ostateczne pożegnanie, a nadzieja zamiast pomagać jest raczej zabójcza. Jednak tym razem nie chodzi o emocje, a o to, czy w związku z zaginięciem można wydawać wyrok za zabójstwo.
"Zbrodnie bez ciał" to efekt współpracy Diany Brzezińskiej i Andrzeja Gawlińskiego. Śledzę działalność obojga, ale książkowo poznałam oboje właśnie dzięki tej pozycji. Warto sięgnąć po nią, mając z tyłu głowy świadomość, że to raczej literatura popularna a nie naukowa, żeby potem nie być rozczarowanym pewną prostotą w przedstawieniu zagadnienia.
Na całość składa się krótkie omówienie procesu poszlakowego i pięciu spraw, w których doszło do skazania, mimo że nie udało się odnaleźć ciał ofiar. Wstęp jest bardzo wartościowy dla laika, można z niego wyłuskać kilka niuansów prawniczych, które nie są powszechnie znane, a pozwalają lepiej zrozumieć na czym polegały mocne i słabe strony w procesach, na których skupili się autorzy.
Sprawy są przedstawione w dość wyczerpujący, choć wszystkie były mi już wcześniej znane i mimo że autorzy bazowali na aktach, to nie wyłapałam jakiś nowych informacji. Każda część została jednak podzielona na wiadomości o ofierze, śledztwie i procesie, a także kalendarium, komentarz autorów i mini wywiad z ekspertem. Dzięki tym dwóm ostatnim elementom nie jest to tylko suche przedstawienie faktów, ale subiektywne przekonania są...