"Zatoka latarni" to bardzo dobra i wciągająca opowieść obyczajowa. Jeśli chodzi o mnie to wątek Isabelli, kobiety która uratowała się z katastrofy statku, o wiele bardziej mi się podobał. Wciągnął mnie na maksa i z całego serca jej kibicowałam. Wątek współczesny jak dla mnie ciut mdły i bez polotu. Na całe szczęście historia z początku XX wieku dominuje :)
"Zatoka latarni" opowiada historię młodej kobiety, która jako jedyna ocalała z katastrofy statku. Samotna, na obcej australijskiej ziemi, wreszcie wolna, okrutny mąż spoczął szczęśliwie na dnie oceanu ;), musi przeżyć, musi zmierzyć się z szargającym jej duszę bólem i za wszelką cenę nie dać się odszukać rodzinie zmarłego małżonka.
Tajemnice, ciekawi bohaterowie, przytłaczający wręćz ból matki po stracie dziecka, desperacja, nadzieja na lepsze jutro, ucieczka, nowa miłość to tylko kilka elementów tej fascynującej opowieści. Pod sam koniec z całych sił trzymałam kciuki aby historia Isabelli potoczyła się tak chciałam, tak jak powinna się potoczyć. Czy Isabella odnalazła wkońcu szczęście i spokój u boku u kochanego, czy otrzymała szansę na lepsze jutro musicie przekonać się sami. Ja jestem bardzo zadowolona, moja ocena to 7/10. Mogłaby być ciut wyższa ale wątek współczesny wypadł dość słabo.