"Przepaść w dole kłębiła się mgłą. To z prawej, to z lewej strony migały kamienie. Stoczyły się tu z góry i niektóre zdążyły już wmarznąć w śnieg. Sterczały ostro i mogły zranić. Coraz większa stromizna spowodowała, że Misza zaczął ześlizgiwać się szybciej. Chłopiec znowu przewrócił się na bok w nadziei, że w ten sposób powstrzyma pęd. Dwukrotnie nogi jego trafiły na kamienie, które odrzucały go gwałtownie. Za trzecim razem strzelba uderzyła o głaz, zerwał się rzemień i broń pozostała, zatrzymana przez kamień...