„Najtrudniej jest znieść nie to, czego doświadczamy od obcych osób, ale to, co robią nam najbliżsi”.
Historia Sylwii początkowo brzmi jak bajka. Przypadkowe spotkanie w Paryżu jest początkiem wielkiej miłości niemal od pierwszego wejrzenia. Przeprowadzka do ukochanego i założenie rodziny jest w tym wypadku kolejnym etapem. Zresztą co może być nie tak gdy parter wydaje się być wręcz ideałem. Nawet nieznaczne ostrzeżenia czy chwilowe rozterki wydają się nieistotne. Jednak wszystko się zmienia gdy na świecie pojawia się córka. Szybko okazuje się, że tak naprawdę nie znała swojego męża. Wiedziała o nim tylko to co jej chciał powiedzieć, a jej życie zmienia się w koszmar.
„Zaślepiona blaskiem Paryża” to historia autorki, która chciała podzielić się swoimi bolesnymi, a momentami wręcz wstrząsającymi doświadczeniami. Niejednokrotnie bita do utraty przytomności trafia do szpitala czy na blok operacyjny. Całość zmusza do refleksji i zastanowienia. Trudno też nie postawić sobie pytania jak my byśmy zachowali się na jej miejscu. Jakie byśmy podjęli decyzję i czy bylibyśmy w stanie trwać przy kimś kto nas krzywdzi. Gdzie utartym schematem staje się bicie, poniżanie, a później przeprosimy czy udawanie, że nic takiego nie miało miejsca. A nasza bohaterka do pewnego momentu znosi to bo kocha, bo dzieci powinny mieć ojca. I tu nasuwa się pytanie czy aby na pewno? Myślę, że nie ma na to jednoznacznej odpowiedzi. Każdy z nas jest inny, każda sytuacja jest też inna. Jest to również książka, którą trudno ocenić. Bo jak oceniać czyjeś życie i wybory. Ja nie potrafię ale za to wiem co bym zrobiła gdyż czasem trzeba odejść pomimo iż się kogoś kocha dla własnego dobra ale i dla dobra naszych dzieci. Zdaje sobie również sprawę, iż nie byłabym w stanie wybaczyć kłamstwa, którego dopuścił się mąż bohaterki. Tej zmowy milczenia której dopuściła się jego rodzina. Zdecydowanie warto po nią sięgnąć.
„Osoby patrzące z boku widzą pewne rzeczy inaczej, są bardziej obiektywne, a my – oczarowane drugim człowiekiem – nie dostrzegamy tego, co się dzieje, albo nie chcemy dostrzegać. Wydaje się nam, że tak jest wygodniej.”