Paryż przez wielu określany jest jako miasto miłości. Niepowtarzalny klimat stolicy Francji, urokliwe uliczki, wyjątkowe widoki, a do tego otaczający zewsząd język francuski nazywamy także językiem miłości. Nie da się tam nie poczuć szybszego bicia serca. Jednak nie każda historia zapoczątkowana nawet w tak charakterystycznym mieście, ma swoje szczęśliwe zakończenie. Bowiem w złym towarzystwie, nawet Paryż nie przedstawia się zachęcająco...
"Zaślepiona blaskiem Paryża" to z uwagi na swoją objętość bardziej opowieść aniżeli pełnowymiarowa książka. Narratorem jest Autorka jak i zarazem główna bohaterka tej historii, która zdecydowała się podzielić swoimi doświadczeniami, zarówno ku przestrodze jak i ku pokrzepieniu, że nie jest się samemu. Doświadczeniami bolesnymi, wstrząsającymi, przerażającymi, choć tak naprawdę brakuje tu przymiotników na ich opisanie.
Historia Pani Sylwii rozpoczyna się tak, jak wiele innych- wielką miłością, niemal od pierwszego wejrzenia, niesamowitym przyciąganiem i poczuciem, że to jest to, że trafiła na tego jedynego. Wszystko wygląda niczym bajka, układa się raz lepiej raz gorzej, ale najważniejszym jest przecież niegasnące uczucie zakochanych w sobie ludzie. Naturalnym wyborem zdaje się podjęcie decyzji o złożeniu sobie obietnicy trwania u swego boku do końca życia. Lecz jak się okazuje, wszystko może się zmienić w mgnieniu oka, a jakiekolwiek deklaracje mogą szybko stracić na znaczeniu...
Ta historia zarówno w trakcie lektury jak i po jej zakończeniu nasuwa czytelnikowi wiele pytań. Dlaczego Pani Sylwia szybciej nie odeszła od męża? Jak mogła przez tak długi czas wierzyć w jego poprawę? Co takiego wydarzyło się z mężem Pani Sylwii, że stał się tak złym człowiekiem, a może po prostu zawsze taki był i umiejętnie to ukrywał? Czy człowieka można tak naprawdę poznać i być go pewnym, skoro to ci najbliżsi zawsze krzywdzą najmocniej? Czy system prawny funkcjonujący nie tylko w Polsce ale i na świecie tak naprawdę sprzyja pokrzywdzonym kobietom i skutecznie zapewnia wsparcie? Ale także pojawia się to najgorsze, najtrudniejsze ale i najsmutniejsze pytanie- co będzie, gdy mąż Pani Sylwii wyjdzie z więzienia? Jestem wysoce przejęta tą opowieścia, a jednocześnie zupełnie nią rozbita. To, przez co przeszła Autorka, jest równoznaczne z piekłem, bo naprawdę trudno to inaczej określić. A najgorszy w tym wszystkim jest fakt, że na razie Pani Sylwia ma jedynie od tego piekła wakacje, bowiem trudno przewidzieć co będzie dalej. I to jest zatrważające.
Ta pozycja, choć krótka, wywarła na mnie ogromne wrażenie, a Autorka naprawdę potrafi i pisać i przekazywać za pomocą słów swoje emocje. To wyjątkowa opowieść, którą, zaręczam, warto poznać. To także ważny głos dla wszystkich kobiet, bowiem większość doświadczających przemocy w rodzinie nie zabiera głosu, a część z nich swoje historie i ból zabiera do grobu- czasem w wyniku przedwczesnej śmierci. A to, co zostało opisane w tej pozycji, wymagało ogromnej siły i odwagi, a wszelkie doświadczenia będące udziałem Pani Sylwii jednoznacznie ukazują, że ma w sobie nieopisaną wolę walki ale także wolę życia. Chylę czoła przed Autorką za to, że przetrwała ale i za to, że zechciała otworzyć się przed światem- być może komuś uratuje to życie.